Hiszpania

Barcelona zapłaciła 15 milionów euro za transfer obrońcy. Ostatecznie nie trafił on na Camp Nou

Fot. Screen / YouTube / FC Barcelona

Josep Maria Bartomeu dał się poznać jako prezydent, który fatalnie zarządza finansami klubu. To on jest jednym z odpowiedzialnych kryzysu FC Barcelony. „RAC1” przekazało informacje na temat kolejnego „wielkiego” transferu „Dumy Katalonii” podczas jego panowania.

Bartomeu był głową „Blaugrany” w latach 2014-2020. Odkąd zastąpił go Joan Laporta, który bada, dlaczego klub jest w tak fatalnej sytuacji ekonomicznej. Na światło dzienne wychodzą różne dziwne ruchy, jakich dokonała Barcelona w tym okresie.

Co więcej, były prezydent hiszpańskiej drużyny odpowie za swoje czyny przed sądem i może nawet trafić do więzienia. Pod lupę wzięto domniemane podwyższanie prowizji dla agentów oraz prawników, a także opłacanie dziennikarzy, w związku ze sprawą „Barcagate”, polegającą na rzekomym wynajęciu przez zarząd FC Barcelony osób trzecich do niszczenia wizerunku ludzi, którzy sprzeciwiali się prezydenturze Bartomeu.

Według informacji przekazanych przez katalońską rozgłośnię radiową „RAC1”, w 2019 doszło do szczególnie nieodpowiedzialnego ruchu ze strony byłego zarządu „Dumy Katalonii”. Bartomeu miał zapłacić Atletico Madryt 15 milionów euro za opcję pierwokupu Jose Marii Gimeneza z Atletico Madryt.

Po wybuchu pandemii okazało się jednak, że transfer nie może dojść do skutku. Barcelona nie miała najzwyczajniej w świecie środków na pozyskanie urugwajskiego defensora, więc ten pozostał w stolicy Hiszpanii.

„Los Colhoneros” chcieli wówczas sprzedać Gimeneza za 80 milionów euro. Ostatecznie na ich konto trafiło 10 milionów euro, do których zapłacenia zobowiązał się Bartomeu, natomiast reszta obiecanej kwoty została rozliczona przy okazji transferu Luisa Suareza na Wanda Metropolitano.

Redaktor serwisu Krótka Piłka. Wielbiciel LaLiga oraz polskich piłkarzy za granicą.