Felietony

Moder rozpoczyna budowanie marki w Premier League. Polak w szkole futbolu imienia Grahama Pottera

Fot. Brighton

Jakub Moder jest bez wątpienia w tym momencie najszybciej rozwijającym się polskim zawodnikiem. Pod koniec listopada 2019 grał w drugoligowych rezerwach Lecha przeciwko Górnikowi Łęczna, a już rok później siedział na walizkach, czekając na swój wylot do Anglii. Wyspy przyjęły go bardzo ciepło. Nie dość, że zdołał się przebić do wyjściowej jedenastki Brighton, to jeszcze w prestiżowym meczu reprezentacji zdobył bramkę na legendarnym Wembley. Spoczęcie na laurach to jednak najgorsza rzecz, jaką mógłby zrobić, ponieważ przed nim nadal stoją dwa wielkie wyzwania: nauczyć się nowej pozycji oraz wybudować sobie markę w Premier League.

Jak wchodzić, to z drzwiami!

„Najlepsza liga świata? Co to dla mnie!” – zdaje się mówić sobie pod nosem Moder, wybiegając na kolejne stadiony Premier League. Mimo że początkowo był pod wrażeniem intensywności gry w Anglii, to w każdym kolejnym meczu pokazuje, że jego aklimatyzacja nie potrawa zbyt długo. Czas, którego potrzebował 22-latek, aby przekonać do siebie Grahama Pottera, był zdecydowanie krótszy, niż wielu zakładało. Polakowi pomogły zarówno dobra forma, jak i kontuzja Dana Burna. Na The Amex spodziewano się, że pomocnik będzie wymagał ogrania w drużynie rezerw, tak jak ma to miejsce w wypadku Michała Karbownika

– Moder był fantastyczny, to był bardzo dobry występ. Nie strzelił co prawda gola, a szkoda, bo miał szanse. Ale ciągnął naszą grę, był niezmordowany, dobrze się poruszał. Podawał celnie, inteligentnie i w dużym stopniu przyczynił się do tej wygranej. To był imponujący debiut w pierwszym składzie – ocenił po debiucie Modera w wyjściowym składzie w Premier League szkoleniowiec Brighton.

Szybkiemu zadomowieniu się w mieście położonym nad kanałem La Manche sprzyjała dojrzałość Polaka. W jednym z wywiadów podkreślał, że odkąd jego transfer do Brighton został „klepnięty”, zaczął oglądać wszystkie mecze ekipy Grahama Pottera, aby lepiej zrozumieć filozofie gry tego szkoleniowca. W dodatku rozpoczął również dodatkowe lekcje angielskiego, ponieważ uważał, że jego poziom znajomości tego języka jest zbyt niski. W wypadku wyjeżdżających z naszego kraju piłkarzy taka dbałość o szczegóły nie była przez lata normą. Warto tu przytoczyć choćby słynną kompromitacje Wojciecha Pawłowskiego w swoim pierwszym wywiadzie w Udinese

https://www.youtube.com/watch?v=cD7WZqeUbAY

Poprzednicy Modera przenoszący się z Ekstraklasy do najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii nie radzili sobie najlepiej, co jeszcze dodaje wyjątkowości poczynaniom tego zawodnika. Jarosław Jach oraz Bartosz Kapustka nigdy nie doczekali się swoich debiutów w Premier League (ten pierwszy ma jeszcze na to szansę, lecz iluzoryczne). Za to Jan Bednarek, który miał być dla niego archetypem polskiego zawodnika na Wyspach, na swój pierwszy występ czekał aż dziewięć miesięcy. Środkowy obrońca Southampton w swoim premierowym sezonie 2017/18 na boisko wybiegał zaledwie pięć razy, to dokładnie tyle ile już meczów zanotował pomocnik „Mew”.

Szkoła futbolu imienia Grahama Pottera

Brighton jest raczej małym klubem w skali Premier League, dlatego musi być sprytniejszy od gigantów i znajdować młodych, nieznanych zawodników, którzy mają przed sobą perspektywy rozwoju. To dobry znak dla Polaków, ponieważ w drużynie są specjaliści, którzy zrobią wszystko, aby dobrze wpasowali się do zespołu. Graham Potter również nie boi się stawiać na jeszcze niedoświadczonych piłkarzy i odważnie wprowadza ich do zespołu.

Menedżer „The Seagulls” jest również pewny siebie i swoich zawodników w kwestiach taktycznych. Jego zespół w obecnym sezonie walczył głównie o utrzymanie, ale mimo to Anglik nie stawia zasieków pod swoją bramką, licząc na uśmiech losu i jakąś udaną kontrę. Brighton nawet z najmocniejszymi stara się grać ofensywny futbol. Pokazuje to mecz z początku sezonu przegrany z Manchesterem United 2:3, w którym xG drużyny „Mew” zatrzymało się na poziomie 2,98 i tylko słaba skuteczność sprawiła, że nie pokonała „Czerwonych Diabłów”. Zespół z południa Anglii cierpi na przypadłość dobrej gry i kiepskich wyników. Ich wskaźnik xPTS jest znacznie większy niż rzeczywista liczba punktów. Wedle wyliczeń algorytmu Brighton „powinno” mieć 19 punktów więcej (!).

Mecze piętnastej drużyny Premier League tego sezonu są naprawdę atrakcyjne dla oka. Potter jest zwolennikiem dużej wymienności pozycji, w fazie ofensywnej. To jeden z powodów, dlaczego Jakub Moder w ostatnich meczach grywa na lewym wahadle. Jednak Polak ma inne zadania niż typowy zawodnik na tej pozycji; często schodzi do środka i tam stara się kombinacyjnie rozgrywać. Momentami można go zaobserwować w centralnej części pomocy lub nawet w ataku. Taki styl gry jest niezwykle rozwijający dla młodych zawodników, więc nie pozostaje nic, tylko się cieszyć, że nasz reprezentant może zbierać niezwykle cenne szlify.

– Trener mnie tam potrzebował i nie mam z tym żadnego problemu. Dla mnie to nowość, wyzwanie. Myślę, że spisałem się dobrze, mogę się jeszcze poprawić w obronie, może w grze jeden na jednego. Jakość piłkarzy w Premier League jest topowa – stwierdził Polak dla klubowej telewizji.

Nowa pozycja nie przeszkadza Moderowi w notowaniu dobrych występów. W ostatnim spotkaniu przeciwko Evertonowi pomocnik był drugim najlepszym zawodnikiem swojej drużyny według „SofaScore”. Portal statystyczny wystawił mu notę 7,5. Zasłużył na nią głównie dzięki aż dziewięciu wygranym pojedynkom oraz kilku naprawdę groźnym strzałom. Jeszcze czasem brakuje mu szybkości oraz zwrotności tak potrzebnej na wahadle, lecz jestem przekonany, że jest w stanie szybko nadrobić te bramki

Fanatyk ligi angielskiej oraz najlepszej ligi świata czyli polskiej A-klasy ;) Twitter: @Jakub10920713