Felietony Futbol Story Polacy za granicą

Zapomnijcie o złej opinii polskich trenerów za granicą. Polak w Szwecji robi coraz większą furorę

Bartosz Grzelak trenerem AIK Solna / Fot. Screen // YouTube / aikfotboll.se

Był Michał Probierz w Arisie Saloniki, był Maciej Skorża w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Byli też Ryszard Komornicki prowadzący kluby w Szwajcarii, czy Piotr Nowak w DC United. Polscy trenerzy w ligach zagranicznych rzeczywiście w ostatnich latach byli. Ale to właściwie wszystko, co o ich podbojach można powiedzieć. Byli. I tyle, bo sukcesów nie osiągali i śladów po sobie nie zostawili. Inną ścieżką chce iść Bartosz Grzelak, o którym w Polsce tak naprawdę mało kto na razie słyszał. 42-latek w naszym kraju jest anonimowy, ale w Szwecji jego reputacja rośnie z roku na rok. Obecnie jest już na takim poziomie, że Polakowi jakiś czas temu powierzono odbudowę znajdującego się w kryzysie, jednego z największych klubów tego skandynawskiego kraju.

Bartosz Grzelak obecnie jest trenerem AIK-u Solna i ma za zadanie odbudować jeden z największych szwedzkich klubów – przywrócić mu blask i sprawić, by usłyszano o nim w Europie. Pierwszy krok Polak już postawił, choć na razie, ze względu na sytuację zespołu, to nawet nie stawianie kroków, a mozolne raczkowanie. Ale po kolei.

Ze Stargardu do Szwecji

Skąd Grzelak w ogóle wziął się w Szwecji i dlaczego prawie nikt w Polsce o nim nie słyszał? Ano dlatego, że Bałtyk wraz z rodzicami przemierzył już w 1983 roku, gdy miał zaledwie 5 lat. Z Polską wiele więc wspólnego nie miał, a w Szwecję wrósł na tyle, że grał w jej juniorskiej reprezentacji (zdarzyło mu się nawet zagrać przeciwko Biało-czerwonym). Problemy zdrowotne nie pozwoliły mu jednak zaistnieć w roli piłkarza – zahaczył o AIK, był nawet na testach w Legii. Ogólnie rzecz biorąc nie wybijał się jednak znacząco.

Grzelakowi piłkarzowi wiodło się więc średnio. Ale Szwed polskiego pochodzenia [jeśli wierzyć portalowi Transfermarkt, Grzelak ma też szwedzkie obywatelstwo] do piłki urazu chować nie zamierzał. Bo jak nie drzwiami, to oknem. Przeciętna kariera piłkarska nie przekreśla szansy w trenerce, więc właśnie trenerką 42-latek się zajął.

W styczniu 2009 roku Grzelak został asystentem trenera w IK Frej, klubie obecnie występującym na trzecim poziomie rozgrywek. I w roli tego asystenta spisywał się na tyle dobrze, że gdy w styczniu 2012 roku (rozgrywki w Szwecji toczone są w systemie wiosna-jesień, była więc to międzysezonowa przerwa) władze klubu zdecydowały się na zmianę pierwszego szkoleniowca, przekazały stery w ręce Polaka. I jak się okazało później, lepiej zrobić nie mogły.

Polak budowniczy

Grzelak w IK Frej otrzymał zadanie zbudowania zespołu, który będzie walczył o awans na wyższe szczeble rozgrywkowe, szkoląc przy tym młodych zawodników, których przy odrobinie szczęścia uda się gdzieś sprzedać. Początek w sezonie 2012 miał piorunujący – cztery zwycięstwa i dwa remisy w sześciu kolejkach, do tego pozycja lidera tabeli. Garstka kibiców lokalnego klubu była zachwycona. Porażki przyszły później, ale było ich na tyle mało, że zespół z Taby kyrkby na koniec sezonu wylądował na 5. miejscu.

Kolejny rok dla drużyny Grzelaka był przejściowy, poświęcony na budowanie. Ostatecznie zakończony na 8. pozycji, która miała być fundamentem do czegoś większego, czyli do wywalczenia awansu – IK w 2014 roku ligę skończyło na drugim miejscu, dzięki któremu wskoczyło na wyższy szczebel. W 2015 roku się na tym szczeblu utrzymało. W 2016 i 2017 zresztą też. Grzelakowi szło na tyle dobrze, że więksi zaczęli zwracać na niego uwagę.

W czerwcu 2017 roku Polak otrzymał ofertę pracy w AIK-u Solna, gdzie miał zostać asystentem Rolanda Nilssona. I został – na osiem meczów. A później awansował na kolejny poziom – ten sam Nilsson zabrał go ze sobą do szwedzkiej młodzieżówki, gdzie Grzelak w roli asystenta pracował do lipca 2020 roku. I pewnie pracował by nadal, gdyby znów nie przyszedł po niego AIK. Tym razem ze znacznie trudniejszym wyzwaniem.

Przywrócić potęgę

Latem ubiegłego roku Grzelak otrzymał propozycję zajęcia stanowiska pierwszego trenera drużyny ze Sztokholmu. Jak sam mówi, nie wahał się ani chwili, choć zespół był w tragicznej sytuacji i gorączkowo szukał kogoś, kto ją zmieni. Klub, który na łamach portalu Weszło Piotr Piotrowicz, polski trener mieszkający w Szwecji nazwał szwedzką Legią Warszawa, w momencie podpisania kontraktu z Grzelakiem zajmował 12. miejsce w tabeli. I nie była to sytuacja chwilowa – światełka w tunelu nie było widać.

Grzelak wyzwania się podjął, ale przyznał wprost – AIK trzeba odbudować, a w jego pierwszym sezonie pracy celem nie są czołowe miejsca, tylko utrzymanie w ekstraklasie. – Musiałem zaszczepić w drużynie taką mentalność, żebyśmy byli realistami i patrzyli, gdzie jesteśmy w tabeli. Koniec z marzeniami o miejscach w Europie. Szybko powiedziałem w jakimś wywiadzie, że jesteśmy klubem, który walczy o utrzymanie w Allsvenskan [pierwszy poziom rozgrywek w Szwecji – red.]. Spadła na mnie za to krytyka, że jak mogę powiedzieć coś takiego w takim klubie, ale chciałem, żeby do wszystkich – piłkarzy, kibiców – dotarło, że mamy niesamowite kłopoty i musimy się na tym skupić – przyznał sam Grzelak w rozmowie z Marcinem Doboszem z „Przeglądu Sportowego”. – To było to samo, co przyznanie się, że jesteś alkoholikiem. Nie możesz zacząć nad tym pracować, dopóki sam nie zrozumiesz, że nim jesteś – dodał.

Pierwsze tygodnie w AIK-u dla Grzelaka były trudne. Dwa remisy, cztery porażki – nie wszystko wyglądało tak, jak Polak sobie życzył. Właściwie to nic w grze jego drużyny tak nie wyglądało. Ale po miesiącu coś przeskoczyło, bo Grzelak znalazł klucz do usprawnienia gry zespołu – przejście z klasycznego 4-4-2 na grę trójką zawodników w ofensywie. Na przełomie września i października AIK wygrał cztery mecze z rzędu, w tym derby z Hammarby aż 3:0. Kibice zaczęli przekonywać się do Grzelaka, o którym w Szwecji zaczęto mówić coraz więcej. Ostatecznie ekipa z Friends Arena skończyła sezon na 9. pozycji, mimo wszystko pozostawiając po sobie całkiem niezłe wrażenie.

– Jestem bardzo zadowolony, że szybko wydostaliśmy się z dołu tabeli i zyskaliśmy przewagę nad tą strefą. Sześć czy siedem kolejek przed końcem byliśmy już bezpieczni. Potem wygraliśmy derby z Hammarby i Djurgarden, a to oczywiście było dla nas bardzo ważne. Chcieliśmy dać coś kibicom po tym trudnym roku.

Szwedzi już wiedzą, jak wymawiać „rz”

Grzelak w Szwecji zyskuje na popularności, a przecież najlepsze – miejmy nadzieję – dopiero przed nim. – Osobiście mam wizję, że chcę coś z AIK wygrać. Dlatego tu przyszedłem, żeby zdobywać tytułu, w pucharze czy w lidze. Muszę też patrzeć realistycznie – przyznaje trener na łamach „Przeglądu Sportowego”.

Grzelak to budowniczy, który potrafi stworzyć coś z niczego. Pokazał to już w IK Frej, gdzie po jego odejściu najdłuższy staż trenerski wyniósł rok i dwa miesiące [Roberth Bjoerknesjoe, bezpośredni następca Grzelaka]. Większość następców Polaka nie potrafi wytrwać na stanowisku trenera małego klubu nawet roku. A on prowadził zespół przez dokładnie pięć lat, pięć miesięcy i 24 dni. W AIK-u też planuje zostać dłużej, bo walka o sukcesy dopiero go czeka. – We wszystkich klubach jest teraz niepewna sytuacja. Nie wiadomo, jak będzie wyglądał skład, jak mobilizować piłkarzy. Pieniądze decydują, jakie masz możliwości, żeby wygrać ligę. Musimy poczekać, jak będzie wyglądać nasza drużyna, a potem rozmawiać o celach, konkretnych miejscach.

Niezależnie od tego, jakim składem będzie dysponował w tym roku AIK, można śmiało założyć, że Polak będzie w stanie wycisnąć z niego 101 procent. W Szwecji w to wierzą, bo Grzelaka znają. Na tyle dobrze, że potrafią już wymawiać jego nazwisko. – Od paru lat przy każdym wywiadzie pierwsze pytanie brzmiało mniej więcej: „Grzelak – dobrze to powiedziałem?”. Teraz już nie pytają. Nauczyliśmy ich, jak wymawia się polskie „rz” – kończy trener.

W przeszłości redaktor naczelny nieistniejącego już portalu PolskaPilka24.Net. W latach 2017-2020 dziennikarz Sport.pl. Obecnie owner-operator i dziennikarz portalu Krótka Piłka. Zakochany w piłce, pasjonujący się social mediami. Tu głównie o Ekstraklasie, reprezentacji Polski i Polakach grających w ligach zagranicznych.