Pandemia z pewnością nie pomaga klubom sportowym, aby gospodarować swoimi budżetami. Niedawno w mediach pojawiła się informacja o olbrzymim zadłużeniu FC Barcelony. Okazuje się, że sytuacja finansowa Realu Madryt również nie jest zbyt dobra.
Kilka dni temu zagraniczni dziennikarze informowali o zaległych zobowiązaniach pieniężnych wobec aż 19 innych klubów. Nie jest lepiej także w przypadku ligowego rywala „Dumy Katalonii” – Realu Madryt. Według najnowszego raportu ekonomicznego zadłużenie „Królewskich” znacząco wzrosło w ostatnich miesiącach. Dług brutto ma bowiem wynosić około miliarda euro (dokładnie 901 mln euro).
Rzecz jasna bardziej miarodajnym wyznacznikiem jest dług netto (czyli dług brutto minus posiadane aktywa finansowe), który ma oscylować w granicach 355 mln euro. Tyle wynosi realny poziom zadłużenia jednego z najlepszych klubów w historii futbolu.
Hiszpańskie media podkreślają, że dług mógł być niższy, gdyby nie decyzja o wzięciu kredytu na rozbudowę i modernizację Estadio Santiago Bernabeu. Po ukończeniu prac Real Madryt ma dysponować najnowocześniejszym obiektem na świecie. Zrealizowanie tego planu jednak kosztuje.
W minionym roku „Królewscy” zadłużyli się na kolejne 155 mln euro (cztery pożyczki w okresie kwietnia i maja). Wiele wskazuje, że w związku z problemami, która trapią świat piłki, nie będzie łatwo wyjść na prostą. Pandemia bowiem zbiera śmiertelne żniwo, nadwyrężając klubowe budżety.
Źródło: WP SportoweFakty