Euro 2020

Szwecja to nie tylko żelazna defensywa. Pięć mocnych stron rywala Polski

Emil Forsberg
Fot. Screen: YouTube/svenskfotboll

Jakby to powiedział Kamil Grosicki: „Nadszedł dzień dzisiejszy”. Reprezentacja Polski wieczorem stoczy bój o awans do fazy pucharowej mistrzostw Europy. Podopieczni Paulo Sousy wcielą się w saperów, nie będą mieli marginesu błędu. Promocję do 1/8 finału zapewni im tylko i wyłącznie zdobycie trzech punktów w rywalizacji ze Szwedami. Wbrew panującej opinii „Trzy Korony” nie muszą być drużyną pragmatyczną, bazującą na grze w defensywie. To zespół mający w swoich szeregach piłkarzy, którzy mogą sprawić wiele problemów „Biało-Czerwonym”. Jedno jest pewne… Będzie się działo!

Szwecja dzięki zwycięstwu ze Słowacją oraz remisowi z Hiszpanią wywalczyła awans do dalszej fazy zmagań Euro 2020. Piłkarze dowodzeni przez Janne Anderssona nie są jednak pewni finalnego miejsca w grupie. Wciąż są w grze o turniejowe pole position. Zajęcie pierwszej lokaty może sprawić, że Szwedzi, używając nomenklatury Zbigniewa Bońka, opuszczą mistrzowską imprezę dopiero nad ranem. Pierwszym krokiem może być dla nich zdobycie punktów w rywalizacji z Polską. Mało prawdopodobne bowiem jest, że w tym spotkaniu „Trzy Korony” odpuszczą, gdyż kompletnie im się to nie opłaca. Oto mocne strony naszego rywala.

Batmana nie ma, ale jest Robin

Robin Olsen, czyli nikt inny a bramkarz stricte turniejowy. Dobrym występem na mistrzostwach w Rosji zapracował na transfer do Włoch. Nie zdołał jednak nigdy zbliżyć się do formy, którą imponował w barwach narodowych. Mimo klubowych perypetii 31-letni golkiper jest pewnym punktem reprezentacji Szwecji. Nie skapitulował w spotkaniu zarówno z Hiszpanią, jak i Słowacją. Na szczególne pochwały zasługuje jego postawa przeciwko „La Roja”, gdyż popisał się pięcioma interwencjami. Czy Olsen jest na tyle dobrym specjalistą, aby wybronić Szwedom mecz? Wydaje się, że nie, jednak z całą pewnością los mu sprzyja na wielkich imprezach, a to już jest coś ekstra.

Szwedzki monolit

Pragmatyczni, nudni, lecz efektywni. Cechą charakterystyczną naszego rywala jest dobra dyspozycja w obronie. Nie tylko w bloku defensywnym, ale również w kontekście pracy całej drużyny. Sukces Szwedów tkwi w zaangażowaniu poszczególnych graczy w grę bez piłki. Przesuwanie, wybijanie przeciwnika z rytmu czy konstruowanie akcji zaczepnych. Ten rodzaj miodu szwedzkie misie lubią najbardziej. Można bagatelizować styl drużyny Janne Anderssona, jednak należy docenić jej wyniki. W siedmiu ostatnich spotkaniach straciła zaledwie jednego gola. Musi to robić wrażenie, bez względu na to, z kim „Trzy Korony” rywalizowały” (Gruzja, Kosowo, Estonia, Finlandia, Armenia, Hiszpania, Słowacja).

Stałe fragmenty gry

Szwedzi nie są typową drużyną, która tylko czeka na swoją szansą w niskim bądź średnim pressingu. Kontrataki tego zespołu mogą być zabójcze, jeśli weźmie się pod uwagę profil ich kluczowego napastnika. Alexander Isak udowodnił, że jest w stanie sprawić problemy nawet Hiszpanom, biorąc na siebie ciężar gry. To, na co trzeba zwrócić szczególną uwagę, są stałe fragmenty, wywalczane w trakcie akcji zaczepnych. Szwedzi mają w swoich szeregach genialnego wykonawcę zarówno rzutów wolnych, jak i rzutów rożnych. Emil Forsberg jest w stanie dostarczyć futbolówkę z zegarmistrzowską precyzją na głowę swojego kolegi. Co więcej, nasi rywale mają kim straszyć, ponieważ szwedzcy obrońcy imponują warunkami fizycznymi.

„Szwedzi to nie tylko kontratak. Wiedzą jak budować grę, wiedzą jak przemieszczać się w ofensywie. Są różnorodni w swojej grze, mogą improwizować […] Kiedy Szwedzi przegrywają, to mają umiejętności, aby podejść wyżej, zagrać w wysokim pressingu. Ale bardzo dobrze czują się też w swoim polu karnym, czekając na rywala” – ocenił Paulo Sousa na konferencji prasowej.

Doświadczenie okraszone nutką fantazji

W reprezentacji Szwecji nie ma miejsca na nieprzemyślane eksperymenty. Drużyna to głównie zawodnicy doświadczeni, którzy piłkarski chleb z niejednego pieca jedli. W podstawowym składzie można znaleźć więcej graczy, którzy mają trzydzieści wiosen na karku niż tych, którzy dopiero zaczynają swoje kariery. To zarówno zaleta, jak i wada. Tej drużyny nie da się tak łatwo zaskoczyć, ma ona wypracowane schematy, które skrupulatnie stara się realizować. Trzeba jednak przyznać, że nie jest to zespół, w którego szeregach roi się od graczy kreatywnych. Pod tym względem może imponować Emil Forsberg czy Alexander Isak. Pozostali piłkarze to solidne marki, lecz z całą pewnością w tym aspekcie podopieczni Paulo Sousy nie są ani odrobinę gorsi. Natomiast trzeba przyznać, ze zwycięstwo w tej batalii zapewni siła całego zespołu, jego zaangażowanie, więc o końcowym triumfie mogą zadecydować detale.

Zmiennicy, którzy mogą ukąsić

Wbrew pozorom Janne Andersson ma do dyspozycji kilku wartościowych graczy, których może posłać w bój w trakcie spotkania. Pod znakiem zapytania stoi występ Dejana Kulusevskiego, jednak jest to piłkarz, który może odmienić losy rywalizacji jednym dotknięciem piłki. Swego czasu trafnie scharakteryzował go Mateusz Święcicki, który nazwał ówczesnego piłkarza Parmy jednym z najdojrzalszych 20-latków, jakiego kiedykolwiek widział na boisku. Oprócz zawodnika Juventusu uwagę należy zwrócić na Robina Quaisona. To dynamiczny napastnik, który w niedawno zakończonym sezonie odbudował formę po przyjściu do Mainz Bo Svenssona. Swoje umiejętności, ale przede wszystkim serce do gry pokazał w zwycięskiej rywalizacji z Bayernem Monachium. Jako zmiennik bądź gracz wyjściowego składu może okazać się asem w rękawie selekcjonera reprezentacji Szwecji.

Dziennikarz portalu "Krótka Piłka". Pasjonat włoskiego Calcio oraz Bundesligi. Miłośnik siatkówki i piłki ręcznej. Kibic, którego błękitne serce bije w zachodniej części Londynu.