Niedługo zakończy się kadencja Zbigniewa Bońka na stanowisku prezesa PZPN. Polski działacz nie zamierza jednak usuwać się w cień ze świata futbolu. Wybrano go właśnie na jednego z wiceprezydentów UEFA. Okres pełnienia funkcji będzie trwał 4 lata. Z całą pewnością Boniek w tym czasie nie będzie mógł narzekać na swoje zarobki.
We wtorek media poinformowały, że Zbigniew Boniek został wybrany na wiceprezydenta UEFA. Miało to miejsce w trakcie kongresu organizacji w szwajcarskim Montreux. Jak słusznie zauważyli dziennikarze „Onet Sport„, żaden piłkarski działacz z Polski nie piastował do tej pory tak ważnej funkcji w międzynarodowych strukturach. Boniek w następujący sposób skomentował swój sukces w rozmowie z Cezarym Kowalskim („Polsat Sport”).
„Wydaje mi się, że to jest przede wszystkim mój sukces indywidualny, na pewno jednak przypilnuję polskich spraw. Fakt, ze tak wiele poważnych imprez odbyło się u nas podczas mojej kadencji to przecież nie był przypadek. To nie jest tak, że UEFA miała takie widzi mi się. Ta robota polega także na lobbowaniu, czerpaniu z wiedzy, kontaktów, uczestniczeniu w podejmowaniu kluczowych decyzji. Nikt nam tak łatwo krzywdy nie zrobi” – podkreślił.
Kadencja Bońka będzie trwała 4 lata. Co więcej, aktualny prezes PZPN (18 sierpnia upłynie jego kadencja) chcę również ponownie zająć miejsce w Komitecie Wykonawczym UEFA. Według z doniesień z 2018 roku, na które powołuje się „Business Insider”, wiceprezydenci UEFA zarabiają mniej więcej 250 tys. euro rocznie. To nieco więcej niż 20 tys. euro na miesiąc. W przeliczeniu na polską walutę pierwsza kwota oscyluje w granicach 1,125 mln zł, a druga 93 tys. zł.
Cezary Kowalski w rozmowie z Bońkiem przedstawił jednak zgoła inne liczby. Według dziennikarza nowy wiceprezydent UEFA będzie mógł liczyć na zarobki oscylujące na poziomie 50 tys. euro miesięcznie. Nie wiadomo jednak, z jakiego źródła pochodzą te informacje.