Puchar Polski

Puchacz tłumaczy uciszane pustego stadionu. „2 minuty mi gadał, że nic nie strzele”

Fot. Własne/Paweł Jerzmanowski

Mecz 1/8 finału Pucharu Polski pomiędzy Radomiakiem Radom a Lechem Poznań okazał się prawdziwym rollercoasterem dla „Kolejorza”. Podopieczni Dariusza Żurawia odbyli swoistą podróż z piekła do nieba i wygrali z gospodarzami dopiero po rzutach karnych.

Ewentualna porażka w tak wczesnej fazie rozgrywek mogłaby się okazać gwoździem do trumny dla szkoleniowca Lecha. Żuraw jest już na cenzurowanym przez słabe wyniki „Kolejorza” w Ekstraklasie. Poznaniacy zajmują w tabeli dopiero 10. miejsce.

Uciszanie (nie do końca) pustego stadionu

W trakcie meczu sporym echem odbiło się zachowanie Tymoteusza Puchacza. Lewy obrońca po strzelonym rzucie karnym… uciszał pusty stadion. Kibice natychmiastowo odnotowali wymowny gest, który wykonał 22-latek.

Piłkarz Lecha postanowił wyjaśnić sytuację po meczu. Na swoim Instagramie zamieścił wpis, w którym wytłumaczył, że gest skierowany był do osób, kierujących w jego stronę wyzwiska. Na pustych trybunach zdaniem zawodnika pojawiła się grupka kibiców z Sosnowca.

Ponadto Puchacz zaznaczył, że uciszanie było także wymierzone w stronę piłkarzy Radomiaka. Przypomnijmy, że przed „jedenastką” podyktowaną dla Lecha próbowali rozkopać wapno. Co więcej, jeden z rywali miał ostentacyjnie rozpraszać defensora.

Zdjęcie