Tomas Pekhart jesienią był najlepszym strzelcem Legii Warszawa. Czech imponował skutecznością, dostarczając warszawiakom mnóstwa punktów. Poza nim skutecznych graczy w zespole Czesława Michniewicza jednak brakuje. Warszawiacy mają spory kłopot.
13 goli w 13 meczach – to dorobek Tomasa Pekharta w rundzie jesiennej Ekstraklasy. Średnia jednej bramki na mecz imponuje, szczególnie w naszych warunkach. Czeski snajper strzela, a szefowie warszawiaków zacierają ręce, bo 31-latek okazał się kapitalnym transferem, mimo że na początku był krytykowany, czasami porównywany do Sandro Kulenovicia.
Gole Pekharta w minionych tygodniach dostarczyły Legii wielu punktów. Problem polega jednak na tym, że w tych wspomnianych tygodniach Legia Warszawa za bardzo uzależniła się od Pekharta. Jego zniżka formy czy uraz oznaczałyby dla niej katastrofę, co pokazują statystyki innych piłkarzy stołecznego zespołu.
Legia Warszawa ma poważny problem. Tomas Pekhart i długo, długo nic
Poza Pekhartem w Legii goli nie strzela prawie nikt. Oprócz niego żaden (!) inny zawodnik nie strzelił więcej niż dwóch goli. Dwie bramki zdobyło zaledwie trzech graczy, w tym lewy obrońca i defensywny pomocnik, od których więcej trafień wymagać nie można.
To pokazuje, że Legia ma paradoksalnie spory problem z siłą ofensywną. Owszem, w Warszawie wciąż czekają, aż wypali Bartosz Kapustka. Więcej wymagają też od Joela Valencii. To jednak pomocnicy, którzy nie zagwarantują dwucyfrowej liczby goli w sezonie. Nie da jej też Rafa Lopes, który – przynajmniej na razie – nie potrafi odnaleźć się w Legii po transferze z Cracovii. Nie da jej też Jose Kante, który jeszcze kilka dni temu siedział na walizkach, ale temat jego transferu do Chin upadł w ostatniej chwili.
Mistrzowie Polski potrzebują wzmocnienia na pozycji napastnika. Dyrektor warszawiaków zapewnia, że transfery będą, pytanie tylko kiedy? – Musimy doprowadzić do tego, żeby kolejny transfer był wzmocnieniem, a nie uzupełnieniem kadry – na łamach „Przeglądu Sportowego” przyznał Radosław Kucharski. – Mamy trzy konkretne nazwiska, którymi jesteśmy zainteresowani – dodał.