W sobotę Lechia Gdańsk zremisowała ze Śląskiem Wrocław w meczu 26. kolejki Ekstraklasy. Jak się okazuje, klub z północnej Polski mógł zostać ukarany walkowerem. Ze względu na zaległości finansowe firma ochroniarska odmawiała pojawienia się na Polsat Plus Arenie.
Rozgrywki na polskich boiskach wkraczają w decydującą fazę. Kibice mogą obserwować zaciętą walkę zarówno o mistrzostwo i puchary, jak i utrzymanie w Ekstraklasie. Mecz z gatunku „tych o sześć punktów” w sobotę rozegrały Lechia Gdańsk i Śląsk Wrocław.
Pomimo znacznej optycznej przewagi „Władcy Północy” nie byli w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Po bezbramkowym remisie Lechia Gdańsk nadal traci trzy punkty do bezpiecznej lokaty. Dodatkowo okupująca piętnaste miejsce w lidze Jagiellonia Białystok dopiero odbędzie swoje spotkanie z notowaną niewiele wyżej Stalą Mielec.
Jak się okazuje, przed pierwszym gwizdkiem arbitra na Polsat Plus Arenie w Gdańsku gospodarze mogli obawiać się o przyznanie walkowera dla Śląska Wrocław. Powodem całego zamieszania były zaległości finansowe klubu wobec firmy ochroniarskiej, która obsługiwała spotkanie. Porządkowi nie chcieli pojawić się na stadionie przed uregulowaniem poprzednich rachunków. O szczegółach sytuacji w programie „Pogadajmy o piłce” opowiedzieli Sebastian Mila i Tomasz Włodarczyk.
– Ochrona nie chciała pojawić się na meczu z powodu zaległości finansowych. Na szczęście spotkanie doszło do skutku – ujawnił Mila.
– To byłaby prawdziwa klapa. Z tego co udało się ustalić, było to około milion złotych. Brak ochrony groziłoby walkowerem. Pieniądze się jednak ostatecznie znalazły – uzupełnił Włodarczyk.