Reprezentacja Polski przegrała 1:6 z Belgią w 2. kolejce Ligi Narodów. Choć Biało-czerwoni prowadzili 1:0 po bramce Roberta Lewandowskiego, ostatecznie przegrali bardzo wysoko, zaliczając pierwszą porażkę pod wodzą Czesława Michniewicza. – Sam jestem wściekły – napisał na Twitterze Cezary Kulesza, prezes PZPN.
Nie tak miał wyglądać środowy wieczór dla polskich kibiców. Reprezentacja Polski, do dziś niepokonana pod wodzą Czesława Michniewicza, miała przeciwstawić się Belgii, drugiej drużynie rankingu FIFA, sprawiając jej problemy i – być może – urywając nawet punkty. I tak to się nawet zaczęło, bo choć to gospodarze od pierwszych minut stwarzali więcej groźnych sytuacji, to Polacy zdobyli pierwszą bramkę. Konkretnie zrobił to Robert Lewandowski, kończąc akcję tercetu, który tworzył z Piotrem Zielińskim i Sebastianem Szymańskim.
>> Trzy powody belgijskiej klęski. Rzeczy, które w Brukseli zawiodły najbardziej <<
Niestety później swój koncert rozpoczęli Belgowie. I jak już go rozpoczęli, to nie pozwolili Polakom na nic. Sami strzelili natomiast sześć goli, rehabilitując się za wysoką porażkę z Holandią (1:4). Ostatecznie wygrali więc 6:1, a Polacy zaliczyli najwyższą porażkę od 57 lat w meczu o punkty i najwyższą od 12 lat ogólnie (od pamiętnej porażki 0:6 z Hiszpanią). – Po takim meczu trudno szukać pozytywów. Wysoka porażka boli, sam jestem wściekły, ale lodowaty prysznic czasem jest potrzebny. Dziś musimy trochę pocierpieć, a jutro podnieść głowy i walczyć dalej. Nie poddajemy się – napisał po meczu Cezary Kulesza, prezes PZPN.