W drugim meczu półfinałowym Pucharu Hiszpanii FC Barcelona przegrała u siebie z Realem Madryt (0:4). Wysoka porażka sprawiła, że na kataloński klub posypała się ogromna krytyka, a mnóstwo ekspertów zaczęło wytykać jej braki. Braki, których świadomy jest m.in. trener „Blaugrany”.
To może być sezon z podwójną koroną FC Barcelony – tak wydawało się jeszcze przed środowym rewanżem półfinału Pucharu Hiszpanii. Katalończycy pewnie zmierzają po zdobycie mistrzostwa Hiszpanii, a do tego mieli szansę na grę w finale Pucharu Króla. Zwycięstwo 1:0 w Madrycie w pierwszym spotkaniu z Realem stawiało ich w korzystnej pozycji przed drugim starciem.
Marzenia kibiców Barcelony o finale żyły niemal przez całą pierwszą połowę środowego meczu. Do pierwszej minuty doliczonego czasu gry pierwszej części spotkania było bowiem 0:0. Właśnie wtedy gospodarze mieli bardzo dobrą okazję do strzelenia gola, ale strzał Roberta Lewandowskiego obronił Thibaut Courtois. Niestety dla gospodarzy, po interwencji Belga goście wyprowadzili błyskawiczny kontratak, po którym gola strzelił Vinicius Junior. To był jednak dopiero początek kataklizmu Barcy. Po zmianie stron hat-trickiem popisał się Karim Benzema, a Real wygrał ostatecznie 4:0, dzięki czemu zameldował się w finale rozgrywek, w którym zmierzy się z Osasuną.
Na porażkę szybko zareagować miał obóz Barcelony na czele z jej trenerem. Jak informuje dziennik „AS”, Xavi po zakończeniu spotkania odbył rozmowę z szefami klubu – Joanem Laportą i Mateu Alemanym. Szkoleniowiec miał w niej przekazać, że potrzebuje wzmocnienia obrony, konkretnie jej prawej strony. Według dziennikarzy Xavi chciałby, aby tym wzmocnieniem był Juan Foyth z Villarreal.
Problemem w przypadku ewentualnego transferu Foytha mogą być jednak oczekiwania Villarreal. Władze „Żółtej Łodzi Podwodnej” nie są skore do negocjacji, więc potencjalny nabywca musiałby skorzystać z klauzuli zapisanej w kontrakcie argentyńskiego piłkarza. Sęk w tym, że klauzula zakłada kwotę odstępnego w wysokości 54 mln euro, a na taki wydatek Barca aktualnie nie może sobie pozwolić. Tym bardziej, że myśli o powrocie Leo Messiego.