Damian Kądzior nadal nie schodzi z nagłówków polskich gazet. Skrzydłowy najprawdopodobniej latem zmieni klub. Liderem wyścigu po podpis reprezentanta Polski jest Lech, ale rozmowy poznańskiego klubu z Eibarem idą bardzo opornie. Całą sprawę można podsumować jednym zdaniem. Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
Transfer do Hiszpanii nie wyszedł Kądziorowi na dobre. Polak nie przebił się do składu Eibaru i został wypożyczony do tureckiego Alanyasporu. Skrzydłowy wciąż pozostaje zawodnikiem klubu z kraju Basków, lecz raczej długo to nie potrwa. Zarówno piłkarz, jak i jego pracodawca są skłonni do zakończenia współpracy, która okazała się niewypałem. Zainteresowanie jego usługami okazują kluby z Ekstraklasy.
Według doniesień „Interii” rozmowy pomiędzy Eibarem a Lechem nie zostały zerwane, jak donosił wcześniej „Przegląd Sportowy”. Kluby próbują dojść do kompromisu w sprawie kwoty, jaką „Kolejorz” będzie musiał zapłacić za sprowadzenie Kądziora. Na początku Hiszpanie oczekiwali miliona euro, lecz ta kwota okazała się zaporowa dla klubu z Poznania. Po jakimś czasie Eibar obniżył jednak swoje oczekiwania.
Kością niezgody jest 350 tys. euro. Hiszpanie żądają około 500 tys. euro, a włodarze poznańskiej drużyny oferują aktualnie 150 tys. euro. Jak poinformował Sebastian Staszewski, bardzo prawdopodobnym scenariuszem jest kolejne obniżenie ceny przez drużynę z Półwyspu Iberyjskiego. Dziennikarz przekazał, że Hiszpanów być może zadowoli oferta na poziomie 300 tys. euro. To jednak wciąż jest dwa razy więcej, niż zaoferował, według „Interii”, „Kolejorz”.
Równocześnie toczą się negocjacje w sprawie indywidualnego kontraktu dla skrzydłowego. Reprezentant Polski dotychczas inkasował pół miliona euro rocznie, ale teraz będzie musiał znacznie obniżyć swoje wymagania.