Euro 2020

Włoch, którym zachwyca się cały świat obok nastolatka z Polski! Oto pięciu największych wygranych fazy grupowej Euro

Kacper Kozłowski
Fot. własne/Paweł Jerzmanowski

Za nami niezwykle emocjonująca faza grupowa Mistrzostw Europy. Byliśmy świadkami wielu pięknych goli, parad bramkarzy czy podań, ale również scen smutku i płaczu. Warto skupić się jednak na tym co pozytywne, dlatego niżej prezentujemy listę pięciu największych wygranych pierwszej części Euro

5. Kacper Kozłowski – najmłodszy zawodnik w historii Euro

Kacper Kozłowski przed Mistrzostwami Europy był już uważany za wielki talent polskiej piłki – polskiej, ale nie europejskiej, a tym bardziej światowej. Mimo że Polak nie zrobił niczego bardzo spektakularnego, to pokazał odwagę i piłkarską bezczelność. Zawodnik Pogoni Szczecin zwróci uwagę klubów z najlepszych lig samym faktem bycia najmłodszym (choć jego sytuacje obserwował m.in Manchester United już dwa lata temu) zawodnikiem, jaki kiedykolwiek zagrał na Euro, a jego umiejętności sprzedadzą się same.

Drugim zwycięzcą występów Kacpra Kozłowskiego na wielkim turnieju jest oczywiście Pogoń Szczecin, która dzięki temu, że ich zawodnik uzyskał tytuł „reprezentanta Polski” może dyktować warunki cenowe. Według doniesień mediów „Portowcy” będą z miejsca odrzucać oferty poniżej 10 mln euro. Oznacza to, że kwota, którą będzie musiał zapłacić chętny na pomocnika, zakręci się w okolicach rekordu Ekstraklasy, czyli 11 mln zapłaconych przez Brighton za Jakuba Modera

– Kacper to brylant, dostał od Boga to, na co inni musieliby pracować 100 lat, a i tak wątpliwe, czy by wypracowali. Mówimy, że w Polsce nie produkujemy zawodników kreatywnych, no więc on jest wyjątkiem. Szybkie decyzje, nawet bardzo szybkie. Zawsze w tym przewyższał zawodników, z którymi grał. Nie mówię, że rówieśników, bo przecież zawsze grał ze starszymi. Do tego dochodzi świetna technika użytkowa – opowiada dla „Sportowefakty.wp” Robert Kolendowicz – były reprezentant Polski

4. Denzel Dumfries – gwiazda reprezentacji Holandii za promocyjną cenę?

Denzel Dumfries dostarczył takiej historii, jaką najbardziej kochają media. W 2014 roku, kiedy reprezentacja Holandii grała po raz ostatni na wielkim turnieju, nastoletni Dumfries właśnie zadebiutował na arenie międzynarodowej na Arubie, maleńkiej karaibskiej wyspie u wybrzeży Wenezueli. Dziś ma już 22 spotkania w reprezentacji oraz 150 w lidze holenderskiej i właśnie walczy o Mistrzostwo Europy. Jak tu nie kochać piłki?

Eredivisie z roku na rok znaczy coraz mniej na arenie europejskiej. To jedyne wytłumaczenie, dlaczego taki zawodnik jak Denzel Dumfries nie trafił do którejś z TOP5 lig na Starym Kontynencie. To, co pokazał jak dotąd na Mistrzostwach to niesamowita przebojowość i ciąg na bramkę. Jest wahadłowym, który raz po raz rozrywał obronę rywali i notował mnóstwo kontaktów z piłką w polu karnym przeciwnika.

Co ważne w dzisiejszej piłce Dumfries dokłada na turnieju również liczby – dwa gole w trzech grupowych meczach, to kapitalny wynik jak na wahadłowego. Posiada kilka mankamentów takich jak gra w powietrzu czy często spuszczona głowa, ale nie przyćmiewają one ogólnego odbioru tego zawodnika. Jeśli Holandia zajdzie na Mistrzostwach Europy daleko, a obrońca wciąż będzie imponował formą, to nie można sobie wyobrazić innego scenariusza niż transfer do topowej ligi.

3. Patrik Schick – przeciętniak Bundesligi

Obrazek wpadającego do własnej bramki Marshalla, który mimo bezradności próbuje sięgnąć piłki uderzonej idealnym lobem z połowy boiska – to obrazek, który już stał się ikoniczny w skali turniejów o Mistrzostwo Europy. Patrick Schick tytuł strzelca najpiękniejszego gola na Euro już raczej sobie zapewnił, teraz pozostaje walka o to, by dociągnąć swoją reprezentację jak najdalej. Jednak przed Czechami niełatwe zadanie, bowiem już w 1/8 finału czeka na nich rozpędzona Holandia

Dla samego Schicka jest to wreszcie moment w karierze, w którym może błyszczeć pełnią swojego talentu. Większość jego kariery stała pod znakiem niespełnionych oczekiwań, ale teraz jest już ukształtowanym, pewnym siebie piłkarzem i może wreszcie zacznie grać na miarę swojego ukrytego talentu. Jest liderem swojej drużyny zarówno na boisku jak i poza nim, tylko czy jest w stanie przełożyć to na jakiś moment zwrotny w swojej karierze?

2. Reprezentacja Włoch – pewny faworyt do Mistrzostwa Europy?

Włosi grający jak nie Włosi – oto obraz pierwszych trzech spotkań reprezentacji z Półwyspu Apenińskiego. „Azzurri” prezentują tak widowiskową piłkę, jakbyśmy oglądali reprezentacje Holandii z najlepszych lat futbolu totalnego. Jak się okazało, cała Europa przed turniejem nie doceniała zawodników Roberto Manciniego, którzy dziś wydają się murowanym kandydatem do finału. Według bukmacherów wciąż to Francja jest najmocniejszą drużyną na Mistrzostwach Europy, ale drugie miejsce zajmuje właśnie reprezentacja Włoch

Czego możemy się spodziewać po Włochach w fazie pucharowej turnieju? Pięknej gry, porywających akcji i przede wszystkim zwycięstw. Przewagą, jaką niewątpliwie mają nad resztą stawki, jest długa i wyrównana ławka rezerwowych, na której być może zasiadać będzie nawet… Marco Verratti! Kadra, jaką zabrał na turniej Mancini, dysponuje tak wielkim potencjałem, że nawet wystawiając w ostatnim meczu mocno rezerwowy skład, zdołali zdominować Walię i wygrać mecz.

– Uważam, że nigdy nie widzieliśmy włoskiej reprezentacji grającej na tym poziomie. Umiejętności piłkarzy są na światowym poziomie, grają w europejskim stylu. Czujemy, że to jest świetny moment dla Włoch – przyznał korespondent „Przeglądu Sportowego” Alberto Bertolotto

1. Manuel Locatelli – najlepszy zawodnik fazy grupowej.

Faza grupowa w wykonaniu Manuela Locatelliego, wyglądała jak scena z filmu pod tytułem: „Narodziny Gwiazdy”. W pierwszym spotkaniu dostaje dość niespodziewanie szansę gry i ją wykorzystuje, mimo że nie unika błędów. Większość ekspertów po tym spotkaniu chwaliła go za trzymanie w ryzach środka pola. W drugim meczu gra Włocha to już istna poezja. Prezencja, odwaga, skuteczność – na boisku był uosobieniem wszystkich tych cech.

To niesamowite, że piłkarz, którego odrzucił jeszcze niedawno Milan, wywołuje dyskusje o temacie przewodnim: „Czy Marco Verratti powinien grać w pierwszym składzie reprezentacji Włoch?”. Przed turniejem posadzenie na ławce największej gwiazdy drużyny było nie do pomyślenia – teraz może okazać się koniecznością. Jednak sam zainteresowany tonuje nastroje i mówi, że wciąż czeka na powrót Verrattiego, który jest piłkarzem z innej planety.

Dziś w kolejce po Locatelliego ustawia się choćby Barcelona czy Manchester City. Nic dziwnego skoro pomocnicy o tym profilu są na rynku transferowym towarem deficytowym. Czy właśnie „Manu” będzie największą gwiazdą wykreowaną przez Euro 2020? Tego dowiemy się w kolejnym odcinku serialu „Piłka Nożna”

Fanatyk ligi angielskiej oraz najlepszej ligi świata czyli polskiej A-klasy ;) Twitter: @Jakub10920713