Paulo Sousa ogłosił niedawno listę zawodników powołanych na zbliżające się mistrzostwa Europy. Wśród rezerwowych znalazł się między innymi Kamil Grosicki. Piłkarz WBA nie trzyma jednak reżimu treningowego.
W ubiegły poniedziałek nowy selekcjoner reprezentacji Polski, Paulo Sousa, ogłosił kadrę na EURO2020. Na zgrupowanie w Opalenicy powołanych zostało 26-ciu zawodników (Radosław Majecki będzie uczestniczył jedynie w przygotowaniach do mistrzostw Europy). Portugalczyk stworzył także listę rezerwową, na której znaleźli się Rafał Augustyniak, Kamil Grosicki, Robert Gumny i Sebastian Szymański.
Turniej rozpoczyna się dokładnie za 20 dni, a w poniedziałek piłkarze przylecieli na zgrupowanie kadry. Wśród zawodników, którzy znajdują się w Opalenicy nie ma oczywiście tych z listy rezerwowej, mogą oni jednak potencjalnie wskoczyć na czyjeś miejsce w razie kontuzji. Nieco zaskakujące więc może być zachowanie Kamila Grosickiego, który aktualnie przebywa w Dubaju wraz z rodziną Artura Boruca.
Kamil był przekonany, że będzie w szerokiej kadrze. Tych piłkarzy na liście rezerwowej nikt o niczym nie informuje, nie przysyła planu treningowego, oni nie wiedzą, co mają robić. Kamil Grosicki ze swoją żoną, co pokazuje szeroko Instagram, wsiadł z Arturem Borucem i jego rodziną do samolotu i są w tej chwili w Dubaju.
Powiedział Mateusz Borek w programie „Misja Futbol”
Nie do końca zrozumiała jest także postawa sztabu Paulo Sousy. Według informacji dziennikarza związanego Kanałem Sportowym, wśród zawodników oczekujących na swoją szansę panuje zupełna dezinformacja.
Historia zna już przypadki, kiedy do kadry na mistrzostwa musiał przylecieć piłkarz przebywający chwilę wcześniej na wakacjach. W 2008 roku Leo Benhakker ściągnał Łukasza Piszczka na EURO prosto z greckiej wyspy Rodos, ponieważ urazu doznał Jakub Błaszczykowski.