Włochy

Linetty zawiódł Torino. Polak niewypałem transferowym

Karol Linetty
fot. Krótka Piłka/Paweł Jerzmanowski

Wydaje się, że jeszcze kilka miesięcy temu Karol Linetty miał wszystko, co do życia piłkarzowi potrzebne. Ugruntowaną pozycję w zespole, wyrobione nazwisko w Serie A, perspektywę gry w reprezentacji Polski. Wówczas postanowił przenieść się do stolicy Włoch, przywdziewając barwy Torino. Czar prysł. Dziś jest na piłkarskim rozdrożu.

Karol Linetty w sezonie 2020/21 wystąpił łącznie w 26 spotkaniach. Skoro jest tak dobrze, dlaczego jest tak źle? Pomocnik od lutego spędził na boisku zaledwie 59 minut w 9 meczach. Głównym powodem odsunięcia Polaka od składu nie jest jednak jego krótka absencja spowodowana zakażeniem koronawirusem. To skutek słabej dyspozycji. Toporności, której nauczył się od nowych kolegów z drużyny. Co więcej, ich bezsilność jest lepsza niż bezsilność Linettego, ponieważ po zmianie trenera nie dostaje on praktycznie żadnych szans do odkupienia win.

Linetty był senatorem Sampdorii, dziś jest osobą niepożądaną

W aktualnej kampanii Bartosz Bereszyński pod nieobecność Fabio Quagliarelli kilkukrotnie pełnił funkcje kapitana zespołu z Genui. Wcześniej tego rodzaju piłkarskiego zaszczytu dostąpił Karol Linetty, dla którego sezon 2019/20 był bardzo udany. Pomocnik był jednym z najjaśniejszych punktów w układance Claudio Ranieriego. Wykręcił również przyzwoite liczby, zdobywając 7 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej (4 bramki, 3 asysty).

Grę Linettego komplementowali zarówno kibice, jak i dziennikarze. Co więcej, większość z nich niemal domagała się, aby były gracz Lecha Poznań otrzymał szansę gry w reprezentacji Polski. Za kadencji Jerzego Brzęczka był on głównie statystą, który uzupełniał skład kadry, zasiadając na ławce rezerwowych. Wydawało się, że symboliczna zmiana w Bośni i Hercegowinie zapoczątkuje nowy rozdział w drużynie narodowej. Entuzjazm po strzelonym golu w meczu przeciwko Finlandii osłabł jednak wraz z rozwojem sytuacji klubowej Linettego.

W Sampdorii pod wieloma względami miał wszystko, czego może pragnąć profesjonalny piłkarz. Szanowano go, podziwiano, a może nawet i kochano. Dziennikarze porównywali bądź też zestawiali Polaka z legendarnymi piłkarzami „Blucerchiatich”. 4-letni pobyt w Genui zakończył jednak brutalnie transfer do Torino. Do drużyny, która pomimo widocznych ułomności Sampdorii, nie wydaje się o wiele lepszą ekipą, jeśli w ogóle taka jest.

„Gdy patrzę na Linettego, to na myśl przychodzi mi dwóch zawodników Sampdorii z mistrzowskiego sezonu 1990/91: Giovanni Invernizzi i Srecko Katanec. Dwóch skrzydłowych, ale tylko na papierze” – powiedział Filippo Grimaldi, dziennikarz „La Gazzetty dello Sport” w rozmowie z „newonce.sport”.

„Linettego można już teraz uznać za jednego z senatorów Sampdorii. Za bycie niezawodnym, za wydajność i przywiązanie do klubu zyskał dużą reputację wśród kibiców i uznanie ze strony szefostwa klubu. Również dla Claudio Ranieriego jest jednym z nietykalnych w drużynie. Widać w nim ducha poświęcenia. Obserwuję mecze i widzę, że zawsze daje z siebie wszystko. W każdej sytuacji. Potwierdzają to liczby. Jest naszym il capitano futuro” – argumentował Filippo Grimaldi.

Turyńska zapaść Linettego

Zgodnie z przewidywaniami Polak rozpoczął sezon jako gracz podstawowego składu. Jego drużyna spisywała się poniżej oczekiwań, szorując po dnie tabeli Serie A. Torino od kilku sezonów miało olbrzymie problemy z poziomem kreatywności środka pola, a raczej jego brakiem. Linetty nie tylko nie zdołał odmienić gry zespołu, ale dostosował się do swoich nowych kolegów, tracąc tym samym wszystkie atuty.

W poprzedniej kampanii był pierwszym, który zostawiał serce na boisku. Ewoluował również jako piłkarz. 11 razy wystąpił na pozycji bocznego pomocnika. Biorąc jednak pod uwagę specyfikę gry Sampdorii, poprawne będzie raczej używanie terminu pół-bocznego pomocnika. Efekt był piorunujący. Linetty wszystkie bramki zdobył, gdy Claudio Ranieri wysłał go w bój ustawionego na prawej flance.

W Torino został wrzucony do skrzypiącej maszynki, która lata swojej świetności ma już za sobą. Nie można odmówić polskiemu pomocnikowi chęci. Podejmował próby rozruszania drugiej linii „Byków”, jednak z tygodnia na tydzień jego zapał gasł. Zawód, rozczarowanie, a przede kuriozum całej sytuacji. Wielu świetnych pomocników nie zdołałoby odmieć sposobu gry Torino. Linetty do tej pory nie podołał temu zadaniu i płaci za to najwyższą cenę.

Jedyny gol Linettego w barwach Torino. Wydaje się, że okoliczności jego strzelenia są równie kuriozalne, jak zarówno dotychczasowy pobyt, jak i decyzja o przeniesieniu się do stolicy Włoch.

Linetty wyróżniony, niestety niechlubnie

Oceny statystyczne nie zawsze w pełni oddają to, co dzieje się na murawie. W przypadku Karola Linettego regres jest jednak zauważalny niemal w każdym mniej lub bardziej opiniotwórczym rankingu. Tak więc średnia not dla polskiego piłkarza waha się od 6,40 (WhoScored) do 6,59 (SofaScore). Dla porównania w kampanii 2019/20 wynosiły one 6,77 oraz 6,88.

Pomocnik nie tylko nie ma udziału przy zdobywaniu bramek (tylko jedno trafienie), ale i nie oddaje prawie w ogóle uderzeń (aktualnie średnia wynosi 0,3 na mecz, gdy rok temu oscylowała na poziomie 0,8). Osiąga gorsze wyniki w 4 z 5 statystyk obronnych. Podobnie jest pod kątem udanych dryblingów oraz wygranych pojedynków. W skrócie, jest źle.

Marazm w grze Linettego dostrzegli również włoscy dziennikarze. Polak znalazł się w niechlubnym gronie piłkarzy, których „La Gazzetta dello Sport” obwieściła tymi, którzy zawiedli najbardziej swoje kluby w aktualnym sezonie. Każdy zespół w tym smutnym rankingu ma jednego przedstawiciela. Niestety, jeśli chodzi o Torino, jest nim 30-krotny reprezentant Polski.

Piłkarze, którzy zawiedli najbardziej według „La Gazzetty dello Sport” oraz ich średnie ocen:

  • Atalanta: Lammers – 5,92,
  • Benevento – Iago Falque – 6,
  • Bologna: Medel – 5,9,
  • Cagliari: G. Pereiro – 5,4,
  • Crotone: Cigarini – 5,9,
  • Fiorentina: Kokorin – 5,1,
  • Genoa: L. Pellegrini – 5,7,
  • Hellas Verona: Kalinic – 5,7,
  • Lazio: Strakosha – 5,9,
  • Milan: Mandzukic – 5,6,
  • Parma: Inglese – 5,5,
  • Inter: Kolarov – 5,2,
  • Juventus: Bernardeschi – 5,7,
  • Napoli: Rrahmani – 6,0,
  • Roma: Pedro – 5,8,
  • Sampdoria: La Gumina – 5,8,
  • Sassuolo: Bourabia – 6,0,
  • Spezia: Sala – 5,2,
  • Torino – Linetty – 5,5,
  • Udinese: Deulofeu – 6,04.

Dziennikarz portalu "Krótka Piłka". Pasjonat włoskiego Calcio oraz Bundesligi. Miłośnik siatkówki i piłki ręcznej. Kibic, którego błękitne serce bije w zachodniej części Londynu.