We wtorek Juventus przegrał 3:4 z Benfiką Lizbona i definitywnie utracił szanse na wyjście z grupy Ligi Mistrzów. Jedną z bramek dla „Starej Damy” zdobył Arkadiusz Milik, który pojawił się na placu gry dopiero w drugiej połowie. Według włoskich mediów Polak powinien częściej być wystawianym w podstawowym składzie.
Po fatalnym starcie w Lidze Mistrzów wczoraj Juventus grał mecz ostatniej szansy. Podopieczni Massimiliano Allegriego musieli pokonać Benfikę Lizbona na Estadio da Luz, aby zachować marzenia o awansie do fazy pucharowej Champions League. „Stara Dama” poległa 3:4 i na wiosnę najprawdopodobniej zagra w Lidze Europy.
Do przerwy turyńczycy przegrywali już 1:3. Wówczas trener Juventusu postanowił sięgnąć po Arkadiusza Milika, który zastąpił Moise Keana. Na niespełna kwadrans przed ostatnim gwizdkiem arbitra Polak ładnym uderzeniem z woleja dał swoim kolegom impuls do odrabiania strat. Ostatecznie klub ze stolicy Piemontu musiał uznać wyższość Benfiki.
Decyzja o pozostawieniu Milika na ławce rezerwowych spotkała się z oburzeniem włoskiej prasy. – Potwierdził, że jest najskuteczniejszym napastnikiem „Juve”. Pytanie, co robił na ławce – pisze „Eurosport, – Niewytłumaczalny wybór, by posadzić go na ławce – wtóruje „TuttoJuve”.
Od momentu podpisania kontraktu z Juventusem Milik wystąpił w dwunastu oficjalnych spotkaniach. W tym czasie udało mu się strzelić pięć bramek. Kolejną szansę na poprawę swojego dorobku polski napastnik będzie miał w przyszłą sobotę. Wówczas „Stara Dama” zmierzy się z Lecce.