Robert Lewandowksi wrócił do Złotej Piłki 2020. Odniósł się do odwołania zeszłorocznej gali
W ubiegłym roku Robert Lewandowski był bez wątpienia najlepszym piłkarzem na Starym Kontynencie. Mimo tego kapitan reprezentacji Polski nie otrzymał Złotej Piłki, ponieważ France Football – organizator plebiscytu zdecydował nie przyznawać statuetki w naznaczonym pandemią okresie.
W ręce Polaka wpadła jednak inna, równie prestiżowa nagroda – Złoty But, czyli wyróżnienie przyznawane zawodnikowi, który w danym sezonie najwięcej razy wpakował piłkę do siatki. Napastnik Bayernu w kampanii 20/21 tej sztuki dokonał aż 41 razy.
– Taka nagroda to na pewno duma i szczęście, a także poczucie własnej wartości. Nie ma co ukrywać, patrząc na to, co robię na boisku, że są powody do zadowolenia. Czasem wyniki przychodzą później, ale cierpliwość odgrywa kluczową rolę – stwierdził w programie „Fakty po Faktach” w TVN24.
– Jestem typem człowieka, który nie ma myślenia: „ok, zdobyłem to i wystarczy”. Sukcesy mnie nakręcają i motywują. Ciesze się, że moja pasja do sportu ciągle daje mi tyle radości i motywacji, że mam siłę, aby się samodoskonalić. Po swoich badaniach widzę, że czuje się lepiej niż miałem 25, 26, czy 27 lat. To daje mi dużego bodźca, że można gdzieś pójść wyżej – wyjaśnił Polak
Lewandowski odniósł się również do tematu nieprzyznania Złotej Piłki za rok 2020.
– Z jednej strony szkoda, ale ja dużo o tym nie myślę. Zdaję sobie sprawę, że to jest prestiżowa nagroda, ale nie zastanawiałem się, dlaczego odwołali ceremonię. Mam nadzieję, że wpływu na to nie miało to, skąd pochodzę. Nie dopuszczam do siebie nawet takiej myśli – przyznał zawodnik.