Felietony Niemcy

Union Berlin. Czyli szansa Puchacza, z której trzeba skorzystać

Tymoteusz Puchacz
fot. własne / Paweł Jerzmanowski

Najprawdopodobniej już latem, Tymoteusz Puchacz zostanie zawodnikiem niemieckiego Unionu Berlin. Informację tę przekazał Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl, a potwierdził dobrze poinformowany w kwestiach Lecha Poznań Radosław Nawrot z Interii. Choć Tymoteusz Puchacz wywołuje dość skrajne emocje wśród kibiców, jedni go uwielbiają za szczerość i bycie pewnym siebie, z kolei drudzy nienawidzą, twierdząc, że ma wybujałe ego, nie można odebrać mu determinacji i usilnego dążenia do sukcesu. Owa determinacja może mu niezwykle pomóc w nowym klubie. Dlaczego Union Berlin to idealne miejsce dla rozwoju Puchacza i jego kariery? Czy to kolejny krok w kierunku budowania swojej pozycji w reprezentacji Polski? Jakie argumenty przemawiają za tym transferem? Przeanalizujmy.

Słabość Lecha to także słabość Puchacza

Lech Poznań nie może zaliczyć obecnego sezonu do udanych. Mimo że poznaniacy zdołali wywalczyć awans do fazy grupowej Ligi Europy i prezentowali się tam całkiem przyzwoicie na tle silnych drużyn, koniec końców sezon musi zostać spisany na straty. Dziesiąte miejsce w lidze po 23. kolejkach, porażka w ćwierćfinale Pucharu Polski. Wszystko to doprowadziło do zwolnienia Dariusza Żurawia, ku uciesze poznańskim kibicom. Skupmy się jednak na tym, dlaczego słabość Lecha negatywnie wpływa na Tymoteusza Puchacza.

W czasie kiedy Lech odbywał obiecującą podróż w europejskich pucharach, Puchacz był jedną z głównych twarzy tego sukcesu. Na tle rywali ze Szwecji, Cypru czy Belgii, wyglądał imponująco, wszak w decydującym starciu o awans do fazy grupowej strzelił gola i zanotował asystę. Już wtedy pojawiały się głosy, że 22-latek jest przyszłością polskiej reprezentacji. Tym bardziej biorąc pod uwagę odwieczne problemy z lewą stroną.

Po świetnym okresie przyszedł jednak kryzys. Mało kto wówczas spodziewał się, że Lech będzie w nim trwał aż tak długo. Kryzys, który dotknął Lecha, mocno odbił się na Puchaczu. Z pozycji piłkarza, który miał walczyć o podstawową „11” w kadrze na mistrzostwach Europy, spadł do poziomu przeciętnego ligowca. Niewątpliwie problemem Puchacza jest łatka, która została mu przypisana. Łatka piłkarza, bazującego tylko i wyłącznie na swojej szybkości. I faktycznie tak jest, Puchacz nie potrafi dać w ofensywie Lechowi tyle, co latem. Kiedy Lech grał ładnie i ofensywnie, tzw. Żurawballa, Puchacz notował liczby w postaci asyst. W fazie grupowej Ligi Europy zaliczył ich aż trzy. W lidze ostatnia asysta Puchacza miała miejsce, uwaga, w październiku! W wyjazdowym spotkaniu z Piastem Gliwice, w którym Lech rozbił gospodarzy 4:1.

Kolejną słabością Lecha, która również wpłynęła negatywnie na Puchacza, jest gra w defensywie. Bolączka Lecha, która trwa nieprzemiennie od kilku lat. Słaba gra linii defensywnej „Kolejorza”, dość brutalnie uwypukliła braki lewego obrońcy w tym aspekcie gry. Okazało się, że to element, z którym Puchacz zupełnie sobie nie radzi.

W czasie kryzysu Puchacz dostosował się poziomem gry do pozostałych kolegów. A mając na uwadze jego dobre momenty, wymagałoby się od niego, aby się wyróżniał. Niestety, tak nie było. Słaba gra Lecha w dużym stopniu wpłynęła na psychikę piłkarza. Jako jeden z nielicznych, w swoich wypowiedziach potrafił otwarcie skrytykować taktykę, którą wybierał Dariusz Żuraw. Złość, którą trzymał w sobie Puchacz, była zapewne niezwykle niekomfortowa.

Union, czyli idealne miejsce

Union Berlin to świetne miejsce do rozwoju dla Puchacza. Klub obecnie zajmuje siódme miejsce w Bundeslidze i do samego końca będzie walczyć o grę w Europa Conference League. Transfer w takie miejsce, byłby wielkim przeskokiem. I jeśli chodzi o poziom gry, a także o mentalność.

Na korzyść Puchacza przemawia ustawienie podopiecznych Ursa Fischera. Klub ze stolicy preferuję grę trzema obrońcami z wahadłami. Biorąc pod uwagę szybkość „Puszki”, byłoby to optymalne miejsce do gry. Należy tutaj przywołać też reprezentację Polski. Jak się wydaje, Paulo Sousa widzi Puchacza w swoim ustawieniu właśnie na lewym wahadle. Występy na tej pozycji w klubie, pozytywnie mogłyby zostać przełożone na kadrę.

Kolejnym argumentem przemawiającym za tym transferem, jest rywalizacja w Unionie na pozycji wahadłowego. Puchacz miałby walczyć o miejsce w podstawowym składzie z Christopherem Lenzem. Niemiec miał jednak w ostatnim czasie problemy zdrowotne, przez co opuścił kilka spotkań w Bundeslidze. Dodatkowo według informacji Tomasza Włodarczyka, Lenz może odejść z klubu latem. Gdyby tak się stało, Puchaczowi odpadłby główny konkurent do rywalizacji.

Odpowiedni moment na transfer

Wydaje się, że to odpowiedni moment na podjęcie decyzji o wyjechaniu z Polski. Puchacz w styczniu skończył 22 lata, a kolejny sezon w Polsce mógłby być straconym rokiem. Lech najprawdopodobniej nie wystąpi w następnym sezonie w europejskich pucharach. No i umówmy się, w Unionie Berlin ma znacznie korzystniejszą perspektywę gry na wysokim poziome. Puchacz nie powinien wybrzydzać, co za tym idzie przyjąć ofertę Unionu. Zwlekanie czy czekanie na korzystniejszą ofertę, mogłoby skończyć się ostatecznie brakiem wyjazdu. Przecież nagle do Puchacza nie zgłosi się żaden Bayern Monachium, czy RB Lipsk.

Union to niewątpliwie ogromna szansa na początek dużej kariery, cokolwiek słowo „dużo” by nie oznaczało. Na ten moment jest zdecydowanie więcej argumentów za aniżeli przeciw. Dobre występy w mocnej lidze, jaką jest Bundesliga, utworzyłyby Puchaczowi wiele możliwości na przyszłość. A skoro Puchacz ma być przyszłością reprezentacji Polski, to każdy chciałby, aby mu się udało.

Kwestią do rozstrzygnięcia pozostaje to, czy „Puszka” sobie poradzi. Mając na uwadze jego determinację i możliwości, osobiście nie mam wątpliwości, że sobie poradzi. Bo nawet jeśli i piłkarsko ma pewne braki, to pracą i charakterem zdecydowanie wszystko nadrabia. A Union Berlin to nie Bayern Monachium, gdzie oprócz tego, ażeby grać skutecznie, to trzeba grać ładnie w piłkę. W Unionie trzeba grać po prostu skutecznie. A tak, co pokazywał już wielokrotnie, Puchacz potrafi grać.