Felietony Kadra

Piotr Zieliński, czyli główna bolączka polskiej kadry [FELIETON]

Piotr Zieliński
fot. własne / Paweł Jerzmanowski

Reprezentacja Polski przegrała swoje pierwsze spotkanie pod wodzą Paulo Sousy. Na Wembley musieliśmy uznać wyższość Anglików, ulegając po zupełnie odmiennych dwóch połowach 1:2. Wniosków po tym spotkaniu, a przede wszystkim po całym zgrupowaniu jest wiele, niestety jeden z nich, który od długiego czasu nam towarzyszy, tylko i wyłącznie został umocniony. Mowa o Piotrze Zielińskim, który miał niebywałą szansę, głównie na tle słabych Andorczyków, aby zdjąć z siebie łatkę piłkarza niepotrafiącego przełożyć swojego błysku z klubu na reprezentację. Pomocnik w żadnym z trzech spotkań nie zachwycił, mimo asysty w spotkaniu z reprezentacją Węgier, a nawet bardziej do siebie zraził kibiców. Na dwa miesiące przed Euro wciąż nie mamy klarownej odpowiedzi. Czy Piotr Zieliński będzie w stanie wziąć na swoje barki miano jednego z liderów, czy już do końca swojej kariery, będzie zawodził w kadrze? Czy Piotrowi Zielińskiemu coś przeskoczy w głowie? I w końcu, czy Piotr Zieliński powinien zachować swoje miejsce w podstawowej „11” reprezentacji na Euro? Spróbujmy znaleźć odpowiedzi, na te jakże frapujące nas pytania.

Kadra męką Zielińskiego

Piotr Zieliński notuje niezwykle udany sezon w barwach włoskiego Napoli. Tylko w Serie A strzelił do tej pory sześć goli i zanotował sześć asyst, co jest jego indywidualnym rekordem w tych rozgrywkach. Właściwie tydzień w tydzień zachwycamy się kolejnymi meczami „Ziela” w lidze, doceniając jego klasę i styl gry. Z pełną odpowiedzialnością za te słowa, można stwierdzić, że jest on jednym z kluczowych ogniw trenera Gattuso. Kiedy jednak przychodzi moment zgrupowania reprezentacji Polski, Zieliński dokonuje transformacji. Z piłkarza niezwykle kreatywnego, biorącego na siebie odpowiedzialność, staje się pewnego rodzaju hamulcowym.

Czasami można odnieść wrażenie, że Zielińskiemu kadra przeszkadza, że kiedy na nią przyjeżdża, to po prostu się męczy. Co każde kolejne zgrupowanie łudzimy się, że to ten moment. Że to właśnie to zgrupowanie, na którym 26-latek przysłowiowo odpali swoją maszynę. Łudzimy się, choć wszyscy i tak się spodziewamy, w jaki sposób się to skończy. A jak się może skończyć? No właśnie, narzekaniem.

Kiedy Paulo Sousa został selekcjonerem, wydawało się, że to świetna informacja dla Zielińskiego. W końcu to Portugalczyk, preferujący ofensywny styl gry. Tym bardziej takie przekonanie rosło po słowach selekcjonera, który o pomocniku Napoli wypowiadał się w superlatywach. Nie trzeba też przecież nikomu przypominać, że Sousa pracując we Fiorentinie chciał pozyskać Zielińskiego do swojej drużyny (W 2016 roku Zieliński został jednak zawodnikiem Napoli – red.)

„Piotr Zieliński to jeden z tych polskich zawodników, których znałem najlepiej, jeszcze przed rozpoczęciem pracy z kadrą. Kiedy byłem trenerem Fiorentiny, bardzo chciałem go u siebie w zespole, rozmawiałem nawet z prezesem i dyrektorem sportowym o możliwości transferu Piotra. To jest piłkarz z całą gamą umiejętności, dzięki którym właściwie w dowolnym zespole mógłby zrobić różnicę”.

„Oczywiście istnieje różnica między grą w kadrze a w klubie, ale wierzę, że pomysł, jaki mamy na grę Zielińskiego w polskiej reprezentacji, pozwoli nam wykorzystać maksimum jego możliwości. To jest zawodnik, który powinien być cały czas w centrum wydarzeń, ale jednocześnie nie ma możliwości, by był obecny w każdej fazie przejścia z ataku do obrony i odwrotnie. Zieliński w trakcie meczu potrzebuje czasem chwili, by się zatrzymać. My jako zespół musimy mu to umożliwić, a on sam dzięki swojej inteligencji będzie wiedział, kiedy może to zrobić. Ale w zamian będziemy oczekiwali, żeby cały czas był „pod grą”, w zasięgu podania od partnera – po to, by dzięki swoim umiejętnościom pomóc przenieść grę pod bramkę rywala. A tam Zieliński może swobodnie rozegrać prawą lub lewą nogą, może uderzyć – także z dystansu – co będzie ważne przeciwko zespołom głęboko broniącym się, może zaliczyć asystę z głębi pola, ze środka, ze skrzydła. Musimy dać mu przestrzeń do gry blisko bramki rywala, a on to może wykorzystać strzelając gola lub notując asystę”.

Paulo Sousa w rozmowie z Szymonem Rojkiem dla Polsatu Sport

„Jeśli Piotr Zieliński doda adrenalinę do wszystkiego, co robi, to może grać futbol totalny”.

Paulo Sousa odpowiadając na pytania dziennikarzy

Nie trzeba być wielkim ekspertem, żeby stwierdzić, że słowa Sousy a rzeczywistość to dwa różne światy. W tym rzeczywistym Zieliński rzadko bywa w centrum wydarzeń, a jeśli już jest, to nie kończy się to najlepiej. Swoją nieobecność Zieliński najbardziej uwidocznił w meczu z Andorą, gdzie właściwie przez dłuższy czas zastanawialiśmy się, czy jest on w ogóle na placu gry. Z kolei bycie w centrum pokazał w meczu z Anglikami, gdzie po odzyskaniu piłki w środku pola, chwilę później zanotował fatalną stratę na własnej połowie, która koniec końców doprowadziła do nieodpowiedzialnego zachowania Michała Helika i rzutu karnego, który został zamieniony na bramkę.

Najbardziej jednak smuci fakt, że mecze z Węgrami, Andorą i Anglią były kolejnymi, które Zieliński musi zaliczyć do nieudanych. No bo przecież nie bylibyśmy tak krytyczni, gdyby forma „Ziela” była chociaż przeplatana dobrymi i gorszymi występami. Myślę, że gdyby brać pod uwagę wszystkie występy Piotra Zielińskiego za kadencji Jerzego Brzęczka i Paulo Sousy, te, w których faktycznie błyszczał i rozegrał je w sposób fantastyczny, moglibyśmy policzyć na palcach jednej ręki. A trzeba pamiętać, że takich spotkań było łącznie 23.

Brak odpowiedzialności, mentalności lidera

Kiedy obserwujemy spotkania reprezentacji Polski, bardzo często dochodzimy do wniosku, że Zielińskiemu brakuje mentalności lidera, że nie potrafi wziąć odpowiedzialności na siebie. Wydawałoby się, że w tych stwierdzeniach nie ma kontrowersji, a jednak… Obrońcy zawodnika Napoli często używają takiego argumentu, że drużyna składa się z 11 zawodników i odpowiedzialność za grę, nie powinna ciążyć tylko i wyłącznie na Zielińskim, a na każdym zawodniku. Oczywiście, pełna zgoda. Natomiast od kogo innego, jeśli nie od niego powinniśmy tego oczekiwać najbardziej?

Przecież to Zieliński jest najkreatywniejszym piłkarzem w naszej kadrze, co możemy oglądać, chociażby podczas meczów Napoli. To Piotr Zieliński dysponuje dryblingiem, jakiego nikt inny nie posiada. To Piotr Zieliński potrafi wyłożyć napastnikom kilka prostopadłych piłek w trakcie jednego spotkania. Czemu więc mamy tego nie wymagać?

Po spotkaniu z reprezentacją Węgier Piotr Zieliński w wywiadzie pomeczowym dla Polsatu Sport stwierdził, że nie może wszystko spoczywać na nim. Czy ma rację? Ma. Co mnie jednak najbardziej boli? Że często Piotr Zieliński nawet nie próbuje, aby ta odpowiedzialność na nim spoczywała. Żeby jednak nie były to tylko puste słowa, przyjrzyjmy się statystykom Piotra Zielińskiego z meczu przeciwko Anglii. Dla ukazania pewnych różnic, porównam je ze statystykami Arijana Ademiego (defensywny pomocnik Dinama Zagrzeb – red.) z meczu Macedonii Północnej przeciwko Niemcom (2:1).

Piotr Zieliński vs Anglia:

  • Minuty gry: 86
  • Kontakty z piłką: 42
  • Celne podania: 20/31 (65% skuteczności)
  • Kluczowe podania: 1
  • Celne długie piłki: 2/3
  • Wygrane pojedynki: 4/6
  • Skuteczne dryblingi: 0/0
  • Stracone piłki: 14

Arijan Ademi vs Niemcy:

  • Minuty gry: 90
  • Kontakty z piłką: 43
  • Celne podania: 28/31 (90% skuteczności)
  • Kluczowe podania: 1
  • Celne długie piłki: 3/3
  • Wygrane pojedynki: 6/9
  • Skuteczne dryblingi: 2/2
  • Stracone piłki: 4
  • Asysta
  • Nagroda najlepszego piłkarza meczu

Kiedy patrze na liczby obu zawodników i je ze sobą zestawiam, zastanawiam się, co takiego w sobie ma Arijan Ademi, a nie ma Piotr Zieliński, że w starciu z lepszym rywalem, potrafi wziąć na siebie odpowiedzialność za kreowanie gry. Mimo że to Zieliński gra wyżej i jest ofensywnym graczem, to Ademi na jego tle wypada znacznie korzystniej. Dlatego to na Piotrze Zielińskim powinna skupiać się gra naszej reprezentacji. Nie może on uciekać od odpowiedzialności.

Z kim grać w tej nędznej kadrze?

Kolejnym argumentem na obronę Zielińskiego, jest brak odpowiednich partnerów do gry w reprezentacji. Czytam i nie wierzę. Czy ktoś naprawdę uważa, że polscy zawodnicy nie potrafią grać kombinacyjnej piłki? Naturalnie, w kadrze nie ma takich piłkarzy wokół Zielińskiego, jak w Napoli, natomiast absolutnie nikomu nie można umniejszać. Lewandowski, Krychowiak, Klich, Milik, Glik, Bednarek – z każdym z tych piłkarzy można przecież grać kombinacyjnie.

Jeśli zarzucamy, że Zieliński nie ma z kim grać, bo nasi reprezentanci unikają gry, to mamy do czynienia z hipokryzją. Spotkanie z Andorą pokazało, że i Zielińskiemu zdarza się zgasnąć, ukryć za rywalem i nie dać możliwości rozegrania piłki z innym partnerem. Kreatywność „Ziela” jest wszystkim znana, potrafi on pociągnąć grę, a jednak nie zawsze to uczynia.

I znów wracamy do argumentu obrońców Zielińskiego, że wszystko ma spoczywać na nim i najlepiej, jakby to on wszystko robił. No nie. Czy mecz z Andorą był dobry w jego wykonaniu? Nie. Czy właśnie na tle takich rywali powinien pokazywać swoją klasę? Tak.

Jeśli Zieliński nawet w takich spotkaniach przygasa, a przecież w środku pola powinien się bawić, to jest to poważny problem. Wystarczy spojrzeć na Kacpra Kozłowskiego, 17-letniego piłkarza Pogoni Szczecin, który zadebiutował w kadrze w meczu z Andorą. W 88. minucie zapoczątkował akcję, która zakończyła się trzecią bramką dla Polaków. Ta sytuacja potwierdza, że w meczach z rywalami o takiej klasie jak Andora, należy zaryzykować i przeprowadzić indywidualną akcję. Skoro potrafi to 17-letni debiutant, to tym bardziej Zieliński.

Zieliński kozłem ofiarnym?

Spora grupa osób próbuje przekonywać, że czego by nie zrobił Zieliński w reprezentacji, to i tak będzie krytykowany. Kiedy kadra przegrywa, to winę zawsze należy zwalić na Zielińskiego. Można by dojść do wniosku, że stał on się kozłem ofiarnym. Czy tak faktycznie jest? Mam spore wątpliwości.

Sam jestem wyznawcą stwierdzenia, że jeśli drużyna przegrywa, to odpowiada za to cała drużyna. Nie można jednak w tym wszystkim przejść do porządku dziennego bez analizy gry poszczególnych piłkarzy. Zawsze znajdą się tacy, którzy zagrają gorzej i ich słaba dyspozycja będzie bardziej zauważalna. Tak jest, mam wrażenie, w przypadku Piotra Zielińskiego.

Zastanawiam się, czy taka opinia nie panuje z powodu powszechnie znanych słów Wojciecha Kowalczyka, eksperta Kanału Sportowego na temat Zielińskiego. Faktycznie, czasami ta krytyka jest przesadzona, natomiast nie ma wątpliwości, że uzasadniona.

Rozumiem, gdyby ktoś na siłę się doczepiał Zielińskiego i za wszystkie problemy kadry winił właśnie jego. Wystarczy jednak spojrzeć na pomeczowe oceny kilku wybranych portali sportowych, żeby zauważyć, że są one bardzo podobne. Nie można więc mówić, że na Zielińskiego ktoś się uwziął, skoro wszyscy zauważamy to samo.

Oceny Zielińskiego za mecz z Węgrami:

Onet Sport: 5/10

TVP Sport: 6,5/10

eurosport.tvn24.pl: 3/6

Sport.pl: 3+/6

Oceny Zielińskiego za mecz z Andorą:

Onet Sport: 5/10

TVP Sport: 3/10

eurosport.tvn24.pl: 3/6

Oceny Zielińskiego za mecz z Anglią:

Onet Sport: 4/10

TVP Sport: 5/10

eurosport.tvn24.pl: 2/6

Sport.pl: 2/6

Alternatywa na Euro

Coraz częściej pod dyskusję poddaje się obecność Piotra Zielińskiego w pierwszym składzie reprezentacji Polski na zbliżające się wielkim krokiem Mistrzostwa Europy. Trudno spodziewać się, żeby Paulo Sousa podjął taką decyzję. Większość nie wyobraża sobie podstawowej „11” bez Zielińskiego. Czy istnieje jednak jakaś alternatywa dla pomocnika Napoli?

Po pierwszym zgrupowaniu pod wodzą Paulo Sousy odczuwam niedosyt, że selekcjoner nie sprawdził Sebastiana Szymańskiego na pozycji numer 10. To właśnie na tej pozycji w lidze rosyjskiej najczęściej występuje były zawodnik Legii Warszawa. Ofensywny pomocnik mógłby zatem rywalizować o miejsce w składzie z Zielińskim. Jakie mamy dostępne warianty w środku pola na Euro?

Wariant 1: Krychowiak-Moder-Zieliński

Wariant 2: Krychowiak-Klich-Zieliński

Wariant 3: Moder-Klich-Zieliński

Wariant 4: Krychowiak-Moder-Szymański

Wariant 5: Krychowiak-Klich-Szymański

Wariant 6: Moder-Klich-Szymański

W powyższych wariantach nie uwzględniłem Rafała Augustyniaka, ani Karola Linettego. Pokazuje to jednak, że mamy kilka możliwości gry i nie musimy polegać tylko i wyłącznie na Zielińskim. Dlatego uważam, że Zieliński może obawiać się utraty miejsce w podstawowym składzie na Euro. Oczywiście, wydaje się to mało prawdopodobne, jednak należy brać taki wariant pod uwagę. Skoro nie możemy polegać na Zielińskim, to warto wziąć inne rozwiązania pod uwagę. Bez niego.