Wojciech Szczęsny od ponad dekady jest bramkarzem czołowych europejskich klubów. Wyniki jego drużyn w kolejnych edycjach Ligi Mistrzów są jednak szokująco słabe.
30-letni bramkarz gra lub grał w europejskich futbolowych gigantach. W jego CV znajduje się Arsenal, AS Roma oraz przede wszystkim Juventus, w którym broni do dziś.
Obecny sezon Ligi Mistrzów był dla Wojciecha Szczęsnego już 11. edycją z rzędu, w której wziął udział. Przez wszystkie te lata drużyny, które miały w swoich szeregach Polaka ani razu nie awansowały nawet do półfinału tych rozgrywek. Najbardziej szokujące jest jednak to, że zaledwie dwukrotnie udało im się awansować do ćwierćfinału.
Przygoda Wojciecha Szczęsnego w Lidze Mistrzów rozpoczęła się w sezonie 2010/2011 w barwach Arsenalu. Reprezentant Polski był wtedy jednak zaledwie rezerwowym i wystąpił w meczach Ligi Mistrzów tylko dwukrotnie.
W kolejnych edycjach najważniejszych europejskich rozgrywek Wojciech Szczęsny był już znacznie ważniejszą postacią Arsenalu. Nie zmieniło to jednak wyników osiąganych przez ówczesną drużynę Arsene’a Wengera.
W każdym z 5. sezonów, w których Wojciech Szczęsny grał na Emirates Stadium” Arsenal kończył przygodę z Ligą Mistrzów w 1/8 finału. „Kanonierzy” odpadali kolejno z FC Barceloną, AC Milanem, dwukrotnie Bayernem Monachium oraz z AS Monaco.
W 2015 roku Wojciech Szczęsny zmienił klub i trafił do AS Romy. Pierwszy sezon Polaka w Lidze Mistrzów w nowym klubie ponownie zakończył się dla niego w 1/8 finału. AS Roma uległa wtedy w dwumeczu z Realem Madryt.
Sezon 2016/2017 był zdecydowanie najgorszym w całej historii występów Szczęsnego w Lidze Mistrzów. Jego AS Roma odpadła z walki już w 4.rundzie eliminacji, gdy przegrała w dwumeczu z FC Porto.
Przełomem w karierze polskiego bramkarza oraz szansą na sukces w Lidze Mistrzów miał być jego transfer do Juventusu tuż przed sezonem 2017/2018. „Stara Dama” w sezonie 2016/2017 dotarła przecież do finału Champions League.
Spodziewany przełom jednak nie nastąpił. Co prawda, w sezonach 2017/2018 i 2018/2019 Juventus odpadał dopiero w ćwierćfinałach, lecz dla tak wielkiego klubu nie był to żaden sukces. Największą katastrofą była jednak miniona i obecna edycja Ligi Mistrzów, gdy mistrzowie Włoch kończyli swój udział już w 1/8 finału.
Oczywiście nie zamierzam tu nikogo przekonywać, że brak sukcesu wspomnianych klubów jest winą Wojciecha Szczęsnego. 30-latek nie raz udowodnił już nam, że z pewnością należy do czołówki najlepszych bramkarzy w Europie.
Tytułowa „klątwa” odnosi się przede wszystkim do najzwyklejszego pecha Polaka. Nie jest od przecież w żadnym stopniu jedynym winowajcą słabych wyników jego klubów w Lidze Mistrzów.
Mam wrażenie, że Wojciech Szczęsny po prostu znajduje się w nieodpowiednich miejscach w nieodpowiednim czasie. Najlepiej obrazuje to sukces AS Romy, która tuż po jego odejściu sensacyjnie dotarła aż do półfinału Champions League.