Rafał Strączek chciał rzucić piłkę i wyjechać do Holandii. Dziś jest podstawowym bramkarzem Stali Mielec
Jeden z najbardziej utalentowanych młodych bramkarzy Ekstraklasy – Rafał Strączek – chciał rok temu wyjechać do Holandii, by pracować fizycznie.
W lutym 2020 roku Strączek wrócił z udanego wypożyczenia w Motorze Lublin do Stali Mielec. W klubie spotkała go dość przykra niespodzianka. Młodziak chciał walczyć o miejsce w składzie, ale klub kupił trzeciego bramkarza i okazało się, że dla 21-latka jest miejsce jedynie w rezerwach.
Nie wiem, co się stało, że nie grałem. Chyba trener Dariusz Marzec bał się postawić na mnie w obawie, że sobie nie poradzę. Klub walczył o awans – wspomina Strączek.
Rzeczywiście, gdy zobaczyłem, że Kuba Wrąbel przychodzi, kompletnie się załamałem. Zacząłem wątpić, czy ja w ogóle cokolwiek potrafię. No bo ile można walczyć o swoje i ciągle stać w miejscu? (…) W pewnym momencie pomyślałem nawet, żeby rzucić piłkę i wyjechać z kuzynem do Holandii, pracować fizycznie – przyznaje.
Od tamtego czasu nie minął nawet rok, a sytuacja chłopaka zmieniła się o 180°. Teraz 21-latek jest jednym z dwóch najlepszych młodzieżowców na bramce w Ekstraklasie. Obok niego stawia się tylko Karola Niemczyckiego z Cracovii.
Chociaż Stal Mielec znajduje się na przedostatnim miejscu w tabeli i ma drugą najgorszą defensywę ligi, dzięki Strączkowi straciła „jedynie” 28 goli. Bramkarz jest dla Stali jak polisa ubezpieczeniowa. W przyszłości z jego transferu mają posypać się duże pieniądze. Tym bardziej, że niedawno związał się umową z Mariuszem Piekarskim, jednym z najlepszych polskich agentów.
Rafał może być mega topowym bramkarzem. Za chwilę wyciągnie go jakiś topowy klub z Polski lub zagranicy – przewiduje Arkadiusz Onyszko.