Odszedł z Górnika Zabrze, by robić karierę. Teraz żałuje swojej decyzji. „Ciężko”

Od czasu rozstania z Górnikiem Zabrze na początku 2024 roku Daisuke Yokota zdążył zmienić klub już trzy razy. Japończyk, który w Ekstraklasie błyskawicznie wyrósł na jedną z czołowych postaci, w rozmowie z portalem Goal.pl przyznał, że jego kariera nie rozwija się tak, jak tego oczekiwał.

Szybki wzlot w Zabrzu

Yokota trafił do Górnika w lutym 2023 roku z łotewskiej Valmiery. Błyskawicznie stał się jednym z najważniejszych zawodników zespołu:

  • 32 mecze,
  • 9 goli,
  • 3 asysty,
  • status jednego z najgroźniejszych skrzydłowych ligi od pierwszych tygodni.

Występy Japończyka nie umknęły skautom europejskich klubów. Latem 2023 roku KAA Gent zapłacił za niego 2 mln euro.

Gent – wielkie oczekiwania, krótka przygoda

W Belgii skrzydłowy nie zdołał jednak zbudować tak mocnej pozycji, jak w Zabrzu. W Gandawie:

  • zagrał 13 meczów,
  • zdobył 1 gola,
  • dołożył 3 asysty.

Pod koniec sierpnia 2024 roku klub podjął decyzję o wypożyczeniu go do 1. FC Kaiserslautern.

Kaiserslautern – regularna gra, ale bez przełomu

W niemieckim klubie Yokota otrzymał zdecydowanie więcej szans. W poprzednim sezonie:

  • zaliczył 26 spotkań,
  • strzelił 4 gole,
  • dołożył 3 asysty,
  • regularnie wchodził w skład wyjściowej jedenastki.

Mimo solidnych liczb Gent nie zdecydował się go zatrzymać. Po sezonie Japończyk wrócił do Belgii tylko po to, by… ponownie zostać wypożyczonym.

Hannover 96 – kolejny etap, kolejne wyzwania

Latem 2024 roku Yokota trafił do Hannoveru 96. Na ten moment uzbierał:

  • 533 minuty,
  • 14 występów,
  • 2 gole i 1 asystę.

To liczby całkiem niezłe, ale wciąż dalekie od stabilnej pozycji, którą miał w Górniku.

Yokota: „Ciężko być zadowolonym”

W rozmowie z Goal.pl zawodnik przyznał, że jego kariera nie toczy się idealnym torem:

Ciężko być do końca zadowolonym, ale cały czas staram się, aby moja kariera przebiegała jak najlepiej – powiedział Yokota.

Jednocześnie podkreślił, że nadal śledzi to, co dzieje się w Zabrzu:

Oczywiście, że tak. Czasem oglądam mecze, gdy mam taką możliwość.
Czwórka z tyłu jest praktycznie taka sama jak ta z moich czasów.
Natomiast jestem wielkim fanem numeru osiem [Patrika Hellebranda] – dodał.

Co dalej z Japończykiem?

25-latek wciąż jest zawodnikiem Gent, a każde jego kolejne wypożyczenie wygląda jak próba odbudowania formy, która błyszczała w Ekstraklasie. Jego kariera nie zwalnia tempa, ale wciąż czeka na stabilność, którą miał w Zabrzu – miejscu, gdzie naprawdę rozwinął skrzydła.