Futbolowe geny słabną, więc weźmy się za szkolenie!
Często słyszy się, że dzieci mają wszelkie predyspozycje, aby przewyższać swoich rodziców jeżeli chodzi o umiejętności i wyniki sportowe – genetyka, brak presji finansowej czy możliwość szkolenia w renomowanych akademiach pod okiem najlepszych piłkarskich trenerów młodzieży. W końcu nazwisko ojca „robi robotę” i takiego Kluiverta juniora szkółki chętniej przygarną do siebie licząc, że pojawi się kolejny talent na skalę światową, który będzie można spieniężyć niż dziecko szarego Kowalskiego. Wtedy młody futbolowy adept już powinien mieć zdecydowaną przewagę motoryczną, fizyczną czy techniczną, aby dostać się do elitarnego grona, ponieważ na znajomości nie ma co liczyć i tu rzeczywiście trzeba przewyższać swoich rówieśników o kilka długości.
Pojawiają się jednak wtedy kolejne problemy. Rodzice muszą finansować najlepszy sprzęt sportowy (w tak młodym wieku kluby często nie gwarantują jeszcze dostarczenia nowoczesnego sprzętu), gdzie ich sytuacja finansowa wcale nie musi być taka świetna. Wiadomo jaka wtedy presja otoczenia ciąży na chłopaku, który dopiero co wchodzi do świata futbolu. Zamiast skupiać się na rozwoju, musi myśleć czy znowu koledzy nie będą podśmiewać się z jego starszych modeli butów czy tego, że one delikatnie się rozklejają, a obecny sprzęt nie został jeszcze wymieniony. Synowie gwiazd futbolu nie mają takiego problemu. Oni pod kątem finansowym oraz sprzętu nie mają żadnych problemów i rzeczywiście mogą skupić się na graniu. Nie mówiąc już o przewadze genetycznej polegającej na konkretnej budowie włókien mięśniowych, czy ogólnych predyspozycji motorycznych, które wynikają z dziedziczenia. To jest bardzo duży handicap, dzięki któremu ta podstawa, która jest konieczna do zawodowego uprawiania sportu, jest aktywna. Reszta zależy oczywiście od samego zainteresowanego, który albo będzie chciał się skupić na piłce lub nie porwie go zawód piłkarza i wybierze zupełnie inny kierunek rozwoju.
Wyobraź sobie, że masz 7 lat, idziesz jako młody chłopak do najbliższego klubu piłkarskiego. Jesteś jednym z wielu, nikt na Ciebie nie zwraca większej uwagi, po prostu próbujesz i albo w oczach trenera jesteś lepszy, wykazujesz większy potencjał albo nadal będziesz jednym z wielu lub zostaniesz odsunięty na boczny tor. Tu są dwa wyjścia – albo włożysz więcej pracy w swoje umiejętności, na podstawie tego przebijesz całą resztę adeptów i będziesz miał szansę na karierę piłkarską albo zniechęcisz się będąc słabszym i całkowicie dasz sobie spokój z uprawianiem sportu – tu oczywiście wielkie znaczenie odgrywa otoczenie, czyli to jak zostaną pojedyncze niepowodzenia przekute w codzienność i dalsze podejmowane decyzje.
Jak wygląda sytuacja, gdy jesteś synem znanego piłkarza? Przychodzisz pierwszy raz na trening, dzieci widzą przy Tobie mężczyznę, którego wielokrotnie widzieli w telewizji jak strzela piękne gole, wykonuje wiele udanych dryblingów czy notuje świetne wślizgi. Czy od razu w oczach kolegów jesteś fajniejszy i lepszy, warto to Tobie oddać wykonanie rzutu wolnego albo zamiast strzelić piękną bramkę, lepiej podać Tobie. Ty mając takiego ojca na pewno zrobisz to lepiej. Jest to bardzo prawdopodobne. Dodatkowo trener, On też podświadomie będzie miał w głowie, że jesteś synem byłego piłkarza, więc trzeba w Ciebie inwestować, dawać Ci szanse, nawet jak Ci nie idzie ponieważ może albo ojciec pomoże w przyszłości albo nagle wybuchniesz talentem godnym ojca i sprawisz, że akademia zostanie zasilona zastrzykiem pieniędzy wynikającym z przejściem do większego klubu, z zainteresowania mediów itd. Masz wszelkie przewagi, aby przynajmniej dostać szansę na wybicie się i stanie się wielkim piłkarzem.
Wszystko wskazuje na to, że synowie legend futbolu i solidnych piłkarzy, powinni być zwyczajnie lepsi od swoich ojców albo chociaż powinni dorównać im swoimi boiskowymi dokonaniami. Oczywiście, możemy brać pod uwagę, że czasy się zmieniły, piłka się zmieniła, mentalność czy sposób prowadzenia się zdecydowanie się zmieniła i trzeba rzeczywiście wznieść się na wyżyny umiejętności jak również indywidualnej dyscypliny, aby znaleźć się w futbolowym topie.
Mimo wszystko możemy porównać dokonania znanych ojców i ich synów. Czy rzeczywiście obecnie dzieci piłkarzy są w stanie być lepsi od swoich ojców?
Na jednej szali kładziemy byłych boiskowych wirtuozów, którzy grali na różnych pozycjach – Paolo Maldiniego, Patricka Kluiverta, Diego Simeone, Gheorghe Hagiego, Rivaldo czy George Weaha. Który z synów tych wymienionych piłkarzy przebił swojego ojca? Odpowiedź brzmi – żaden. Daniel Maldini od niedawna jest zawodnikiem Atalanty i nic nie wskazuje na to, aby nagle stał się legendą klubu. Jego wcześniejsza obecność w Milanie wynikała jedynie z tego, ze jest synem Paolo, klubowej legendy. Justin Kluivert? Solidny zawodnik, który od dwóch lat nie jest nawet wiodącym zawodnikiem Bournemouth, a jego kariera polegała głównie na tym, że przechodził z klubu do klubu na zasadzie wypożyczenia. Giovanni oraz Giuliano Simeone? Giovanni jest już bliżej niż dalej końca kariery i nigdy nie stał się naprawdę świetnym zawodnikiem, o którym moglibyśmy mówić. że dorównuje swojemu ojcu Nawet przez chwilę się do niego nie zbliżył. Giuliano? Raptem od trzech lat jest w poważnej piłce, dopiero ten sezon daje nadzieję, że wyrośnie z niego naprawdę poważny piłkarz. Tu jednak trzeba nadal stawiać znak zapytania. Ianis Hagi? Ostatnio był bez klubu, jego wymagania były zbyt duże na Legię Warszawa, a obecnie gra w tureckim klubie Alanyaspor. Tu też brakiem szacunku byłoby realne porównanie go do jego ojca, Gheorghe. Rivaldinho nie zrobił żadnej kariery, był nawet przez chwilę w Cracovii i jedyne co widzieliśmy pozytywnego z nim związanego to przyjazd jego ojca w odwiedziny. Timothy Weah? Nadal kreowany jest na utalentowanego zawodnika, choć ma już 25 lat. Można powiedzieć, że jest to przykład podobny do Pawła Brożka czy Łukasza Garguły. Nadal jednak nie pokazał. że jest piłkarzem co najmniej bardzo dobrym.
To teraz połóżmy byłych piłkarzy na drugiej szali – Alf-Inge Haaland, Danny Blind czy Cesare Maldini. To byli naprawdę solidni zawodnicy, jednak nie osiągnęli oni statusu takiej gwiazdy jak ci wymienieni wcześniej. W pierwszym przypadku mamy Erlinga Haalanda, którego zbyt długo nie trzeba opisywać, napastnik światowej klasy, który jest w najlepszym momencie swojej kariery, który bije kolejne rekordy strzeleckie, a jego możliwości są naprawdę wielkie. Daley Blind – uważam, że w tym przypadku poziom ojca i syna jest bardzo zbliżony. Obaj to naprawdę solidni zawodnicy, który zrobili ciekawą i dobrą karierę, jednak tutaj to młodszy z Blindów może poszczycić się większą ilością dobrych klubów, w których występował czy ilością występów dla reprezentacji Holandii. Paolo Maldini zdecydowanie przebił swojego ojca, zarówno pod kątem kariery klubowej, jak również reprezentacyjnej.
Należy sobie zadać pytanie. Z czego to wynika? Może to właśnie zbyt dobry start i cieplarniane warunki powodują. że młody chłopak nie ma w sobie tyle zacięcia, charakteru, aby wyrosnąć na wielkiego piłkarza, któremu nawet jak czasem brakuje umiejętności, nadrabia to wszystko zaangażowaniem i wie, że nic nie zrobi się samo, trzeba rzeczywiście popracować, aby wycisnąć ze swojej futbolowej kariery maksa. Dlatego może kluby powinny jednak bardziej patrzeć na potencjał, charakter i zaangażowanie, a nie na nazwisko? To mogłoby się opłacić wszystkim!




