Polska – Holandia: Porażka na początek Euro 2024. Możemy jednak z optymizmem patrzeć na przyszłość
Od porażki 1:2 rozpoczęło się Euro 2024 w wykonaniu reprezentacji Polski. Mimo przegranej było wiele elementów, za które można pochwalić podopiecznych Michała Probierza.
Wielu kibiców spodziewało się, że polska kadra będzie długimi chwilami rozpaczliwie się bronić przed reprezentacją Holandii, a wysoka wygrana „Oranje” jest pewniakiem. Nic bardziej mylnego! Polacy rozegrali bardzo dobre spotkanie, przeciwko dużo wyżej notowanemu rywalowi i chociaż wynik końcowy nie jest taki, jaki wielu by tego oczekiwało, to jednak nikt nie powinien mieć poczucia, że to było złe spotkanie w wykonaniu biało-czerwonych.
Przed piątkowym meczem z Austrią Michał Probierz będzie miał ból głowy, co do tego, jaki skład wystawić na to spotkanie. Będzie to jednak pozytywny ból głowy, bo nie licząc kilku wyjątków, zawodnicy, na których postawił przeciwko Holandii, zaprezentowali się z dobrej strony. Kacper Urbański swoją taką pozytywną boiskową bezczelnością parokrotnie urwał się holenderskim defensorom i w niekonwencjonalny sposób sprawiał, że udawało się sprawić mniejsze, bądź większe zagrożenie pod bramką przeciwnika. Jeżeli nadal będzie tak się rozwijał, jak to robi do tej pory, to reprezentacja będzie miała wiele pożytku z tego zawodnika.
To, co najbardziej rzuca się w oczy, to fakt, że w końcu polska kadra umie stwarzać zagrożenie po stałych fragmentach gry. Za czasów gry poprzednich selekcjonerów umiejętność wykorzystania rzutu rożnego czy wolnego, to nie było to, o czym pomyślało się w pierwszej chwili, myśląc o pewniakach co do sposobu zdobycia bramki przez Polaków. Teraz bramka, którą zdobył Adam Buksa, była drugą strzeloną bezpośrednio po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w trzech ostatnich meczach.
Udany występ Buksy pokazał też, że istnieje też życie po Lewandowskim. Wiadomo, że klasa piłkarska takiego piłkarza jak Robert Lewandowski, jest nie do podważenia i przydałby się polskiemu zespołowi w meczu z Holandią. Jak jednak było widać, mimo braku snajpera FC Barcelony, inni zawodnicy jak właśnie wspomniany Urbański, Buksa, Zieliński, Zalewski czy Świderski, wzięli na siebie ciężar rozgrywania akcji i atakowania na bramkę Verbruggena.
Problem mam z oceną meczu w wykonaniu Nicoli Zalewskiego. Z jednej strony również widać było u niego bardzo duże inklinacje do gry ofensywnej, wielokrotnie z lewego wahadła podłączał się do ataków na holenderską bramkę i to jest zdecydowanie na bardzo duży plus. Do tego ładnie wspomagał Jakuba Kiwiora w grze defensywnej. Jednak jego niecelne wybicie doprowadziło do przejęcia piłki przez rywali, a Ci, nie bez łutu szczęścia, że futbolówka odbiła się jeszcze od Bartosza Salamona, co dostatecznie zmyliło Wojciecha Szczęsnego, doprowadzili do wyrównania.
Z minusów tego meczu, to zdecydowanie trzeba będzie postawić takowego przy nazwisku Sebastiana Szymańskiego. Dużo niedokładności w wykonaniu pomocnika Fenerbahce. Niewiele wynikało dobrego z jego gry, co również zauważył selekcjoner Probierz i już w przerwie został zmieniony. W kontekście powrotu Roberta Lewandowskiego po kontuzji, czy nawet całkiem udanego występu Jakuba Modera, może to sprawić, że kolejne spotkania Szymański nie będzie rozpoczynał w wyjściowym składzie.
Po meczu z Holandią w wywiadzie pomeczowym z reportem „TVP Sport” Wojciech Szczęsny powiedział: „Mamy zwariowanego trenera, który uważa, że możemy grać w piłkę. I my mu uwierzyliśmy. Okazało się, że mamy charakter i potencjał. Jesteśmy bardzo niezadowoleni z wyniku, ale uważam, że momentami z tej drużyny można było być dumnym.„. W końcu reprezentacja Polski gra futbol przyjemny dla oka. Futbol, który może się podobać, mimo że wynik nie jest idealny. Styl, w jakim Polacy zagrali przeciwko Holendrom, może dawać nadzieję, że będzie to całkiem niezły turniej w wykonaniu „biało-czerwonych”. Kluczowym będzie mecz przeciwko Austrii. To będzie inny mecz, ponieważ różnica w jakości piłkarskiej rywali, oraz stylu ich gry, a to powinno sprawić, że podopieczni Probierza powinni być więcej czasu przy piłce i kontrolować tempo gry. Jednak po tym co zobaczyliśmy w niedzielne popołudnie, sprawia, że z optymizmem możemy patrzeć jednakowo na najbliższe mecze na Euro 2024, jak i na jesienne mecze Ligi Narodów.