Po dwóch tygodniach od rozpoczęcia nowego roku reprezentacja Polski wciąż nie ma selekcjonera. W rozmowie z „Super Expressem” metody Polskiego Związku Piłki Nożnej w kwestii doboru opiekuna dla kadry skrytykował Jerzy Dudek. Były bramkarz obecną sytuację porównał do teleturnieju.
Z każdym dniem w mediach przybywa informacji na temat nowych kandydatur na selekcjonera reprezentacji Polski, inne natomiast przepadają. Podobnie było, jeśli chodzi o kontakty ze Stevenem Gerrardem. Jak zdradził Jerzy Dudek w rozmowie z „Super Expressem” PZPN nie prowadził bliższych rozmów z angielskim szkoleniowcem.
– Steven na pewno jest osobą charyzmatyczną, która ma potencjał trenerski, bo inaczej nie wziąłby się za tę robotę. Czy w ogóle PZPN rozmawiał z Gerrardem? Bo to jest kluczowe. Z tego, co widzę, nie wystarczy wysłać sms-a do menedżera danego trenera i czekać na odpowiedź, a wokół tego rozkręcać całą burzę medialną. To nikomu nie pomaga. Z tego, co wiem, żadnych konkretnych rozmów nie było – stwierdził Dudek.
Były gracz m.in. Realu Madryt wyraził swoje niezadowolenie, jeśli chodzi o metody PZPN-u w doborze nowego selekcjonera. Proces ten został porównany przez Dudka do teleturnieju.
– W ten sam sposób mogę napisać do Zidane’a, czy jest zainteresowany reprezentacją Polski, bo też jest wolny na rynku. Nawet nie musi mi do końca weekendu odpowiadać. To zaskakujące, że tak dużo nazwisk się pojawiło i nie ma konkretów. Nie pomaga to także tym szkoleniowcom. Dla niektórych później może to być zniewaga, że reprezentacja Polski rozmawiała z nim, ale na koniec odrzuciła jego ofertę – zaznaczył były bramkarz.
– Nie jest sztuką wziąć i spisać sobie na liście wszystkich wolnych trenerów i do nich wydzwaniać czy są zainteresowani byciem selekcjonerem! Wybór selekcjonera to nie rozgrywki pucharowe czy jakiś teleturniej. U nas wszystko jest na odwrót – podsumował.