Barcelona wygwizdana na Camp Nou. Laporta: „To wstyd”. Xavi wściekły, oczekuje wyjaśnień
FC Barcelona sensacyjnie odpadła z Ligi Europy. W ćwierćfinale najpierw zremisowała na wyjeździe z Eintrachtem Frankfurt (1:1), a następnie, w czwartkowym rewanżu przegrała z nim 2:3. Na swoim stadionie piłkarze Blaugrany zostali wygwizdani. Co ciekawe, doszło do tego jeszcze przed początkiem meczu. – To po prostu wstyd – przyznał prezes klubu, Joan Laporta.
Sergio Busquets i Memphis Depay (z rzutu karnego) strzelali gole dla FC Barcelony w czwartkowym meczu z Eintrachtem Frankfurt. Na wyeliminowanie rywali z Niemiec dwie bramki jednak nie starczyły. Szczególnie, że zostały zdobyte kolejno w pierwszej i jedenastej minucie doliczonego czasu gry. Do 90. minuty spotkania Barca przegrywała u siebie z Eintrachtem aż 0:3.
Gdyby przy takim wyniku kibice gospodarzy zaczęli gwizdać, w pewnym sensie byłoby to wytłumaczalne i zrozumiałe. Co ciekawe, piłkarzy Barcelony gwizdy powitały już podczas wyjścia na rozgrzewkę. Nie były to jednak gwizdy własnych kibiców.
Jak się bowiem okazuje, w czwartek na trybunach Camp Nou mogło być nawet ponad 20 000 kibiców Eintrachtu. Przez niejasne procedury sprzedaży biletów, poza 5 000 fanów zespołu z Frankfurtu, na stadion weszło kolejne kilkanaście tysięcy, mające bilety na inne sektory. Łącznie w Barcelonie mogło być nawet 30 000 gości z Niemiec. I to właśnie oni wygwizdali graczy Blaugrany.
– To, co wydarzyło się na trybunach, to po prostu wstyd. To nie może się powtórzyć. Musimy przeanalizować informacje i podjąć odpowiednie działania, ale to bardzo niefortunne – skomentował po meczu prezes Barcelony, Joan Laporta. – Będziemy musieli być bardziej surowi i przestać pozwalać na pewne rzeczy. Jako kibic Barcelony czuję się przede wszystkim zawstydzony – dodał.
Sytuację skomentował także Xavi, trener Barcelony. – Z pewnością popełniono błąd w obliczeniach i planowaniu. Nie może nam się przydarzyć coś takiego, gdy gramy w domu. Szatnia też chce wiedzieć, co się wydarzyło, oczekujemy wyjaśnień. Liczyliśmy na wielu naszych kibiców, którzy mieli odpowiedzieć na „piekło” we Frankfurcie. Tymczasem kibice Eintrachtu mogli czuć się, jak u siebie. To błąd klubu – przyznał.