Legia Warszawa przegrała w sobotni wieczór ze Śląskiem Wrocław 1:0 po bramce Victora Garcii. Gol wywołał nie mało kontrowersji, ze względu na zachowanie arbitra. Postawę kolegów skomentował Artur Boruc
To był mecz pomiędzy jednymi z najlepszych drużyn poprzedniego sezonu Ekstraklasy. W końcu mierzyli się ze sobą mistrz Polski, wraz z zespołem, który zajął 4. miejsce, co w połączeniu z wygraniem Pucharu Polski przez Raków dało eliminacje do europejskich pucharów. Tam te ekipy zaprezentowały się całkiem udanie. Legia cały czas pozostaje w grze i już w najbliższą środę zacznie grę w fazie grupowej Ligi Europy, a jej przeciwnikiem będzie Spartak Moskwa. Śląsk co prawda odpadł w 3. rundzie Ligi Konferencji z Hapoelem Beer Szewa (2:5 w dwumeczu), jednak mimo to pozostawił po sobie dobre wrażenie.
Mecz tych dwóch drużyn był bardzo wyrównany i były okazje do zdobycia bramki, jednak przez bardzo długi czas nikomu nie udało się umieścić piłki w siatce. Ta sztuka udała się dopiero w 84. minucie Victorowi Garcii, który wykorzystał dezorientację Legii spowodowaną zachowaniem sędziego liniowego, który pokazał pozycję spaloną, a arbiter główny nakazał grać dalej.
Z postawy swoich kolegów z pola w tym meczu nie był zadowolony golkiper warszawskiego klubu, Artur Boruc. Na InstaStories Legii pojawiło się zdjęcie Boruca, które admin podpisał słowami „Legia zawsze gra do końca”. Sam bramkarz odpisał na tę relację: „Byliśmy na tym samym meczu?”
Doświadczony zawodnik szybko usunął wpis, jednak fani zdążyli zrobić zrzut ekranu.
To nie pierwszy raz, kiedy za pośrednictwem Instagrama 41-latek krytykuje publicznie swoich kolegów. Po meczu z Florą Tallinn zamieścił filmik, na którym powiedział, że z taką grą, jaką pokazali w spotkaniu rewanżowym z estońskim klubem, nie mają czego szukać w Europie.