Reprezentacja Polski rozbiła San Marino 7-1 w eliminacjach mistrzostw świata. W spotkaniu z outsiderem naszej grupy Paulo Sousa pozwolił sobie na kilka eksperymentów ze składem. Szansę dostał między innymi Tymoteusz Puchacz, który pokazał się z niezłej strony. Pochwały w stronę piłkarza Unionu tonuje jednak Radosław Kałużny.
Tak naprawdę z podstawowego składu reprezentacji na mecz z San Marino wyszli tylko Robert Lewandowski, Wojciech Szczęsny i Jakub Moder. Zagrali oni jednak tylko pierwsze 45 minut. Na drugą część spotkania Sousa posłał zawodników rezerwowych, nie chcąc ryzykować kontuzjami przed meczem z Anglią.
Wśród piłkarzy, którzy dostali swoje szanse znalazł się, chociażby Tymoteusz Puchacz. Lewy obrońca był podstawowym wyborem Sousy podczas Euro 2020, lecz tam się nie sprawdził.
Przeciwko San Marino zaprezentował natomiast kilka ciekawych i odważnych rajdów. Pojawiły się również dobre opinie na jego temat, a nawet głosy, że powinien zagrać z Anglią. Entuzjazm stonował jednak Radosław Kałużny.
„Trochę rozśmieszyły mnie zachwyty nad Puchaczem i jego rajdami. Ludzie, to było San Marino! Chłopy pewnie na rano do roboty mieli. Tym bardziej nie mogą pojąć, jak można było z nimi stracić gola…”
Stwierdził były reprezentant Polski w „Przeglądzie Sportowym”.
„A co do Puchacza – niech Anglików tak pokręci, wtedy zdejmę cylinder z głowy i pięknie się ukłonię”
Dodał.