Miękkie dośrodkowanie w pole karne, piłka leci w stronę wysokiego napastnika, ten robi mikroruch gubiący obrońcę, on nie nadąża w odpowiednim momencie wyskoczyć i piłka ląduje na głowie atakującego, a następnie w siatce – kibic śledzący dokonania Adama Buksy wielokrotnie był świadkiem właśnie takich obrazków. Mimo że gol przeciwko Albanii wyglądał tak samo jak wiele innych bramek, to może być przełomowy.
Coś zawsze przeszkadzało
Mecz w eliminacjach do Mistrzostw Świata przeciwko Albanii był pierwszym reprezentacyjnym występem Adama Buksy, ale na zgrupowaniu kadry już był. Trzy lata temu został powołany przez Jerzego Brzęczka na spotkania z Czechami i Portugalią, lecz nie zagrał ani minuty. Później na jego drodze do występów z orzełkiem na piersi stanęła kontuzja.
– Nie ma żadnej prostej drogi do reprezentacji. […] Z trenerem Brzęczkiem [w czasach gry w Lechii Gdańsk] współpracowało mi się bardzo dobrze, ale nie ma to przełożenia na to, czy będę dostawał powołania i czy zadebiutuję. To jest w pełni uzależnione od tego, jak będę się prezentował na amerykańskich boiskach i czy selekcjoner będzie potrzebował takiego zawodnika jak ja – mówił w kwietniu ubiegłego roku Buksa w wywiadzie dla naszego portalu.
Kiedy wyjechał z Polski do Stanów Zjednoczonych, nadal znajdował się w kręgu zainteresowań selekcjonera. Jednak na przeszkodzie najpierw stała konkurencja w postaci Arkadiusza Milika i Krzysztofa Piątka, a następnie wyjazdu na zgrupowanie zabronił mu klub ze względu na sytuację epidemiczną.
Teraz w wieku 25 lat nareszcie udało się szczęśliwie przyjechać na zgrupowanie, przepracować je z drużyną i wybiec w pierwszym składzie na bardzo ważny mecz eliminacyjny!
Gole przepustką do kadry
Buksa w obecnych rozgrywkach świetnie wykorzystuje formę całego zespołu, który z przewagą 14 punktów jest liderem Konferencji Wschodniej. Polski napastnik z 10 golami jest na siódmej pozycji w klasyfikacji strzelców MLS, wyprzedzając między innymi Naniego, Chicharito czy Higuaina. Do tego w 23 spotkaniach zanotował również dwie asysty.
Były zawodnik Pogoni Szczecin znany jest od zawsze ze świetnych uderzeń głową, które są jego znakiem firmowym. Jednak nie można stwierdzić, że jest to napastnik jednowymiarowy, ponieważ w obecnym sezonie tylko cztery gole padły po takich strzałach. Z kolei statystyki oraz styl poruszania się pokazują, że jest to typowy zawodnik pola karnego. To właśnie w obrębie „szesnastki” jest w stanie pokazać wachlarz swoich możliwości i przyprawić o ból głowy najlepszych obrońców. Świadczy o tym między innymi fakt, że od przenosin za ocean tylko raz trafił do siatki spoza tego obszaru.
Nie można oprzeć się jednak wrażeniu, że starszy brat Aleksandra Buksy ma jeszcze spore rezerwy. W obecnych rozgrywkach Major League Soccer zmarnował aż 14 dogodnych sytuacji, co plasuje go na niechlubnym drugim miejscu w całej lidze za Valentinem Castellanosem – gwiazdą New York City. Jednak jest też druga strona medalu. Polski napastnik strzela gole w bardzo trudnych sytuacjach tak jak w spotkaniu z Albanią. Według wskaźnika xG 25-latek miał tylko pięć procent szans, że zdobędzie gola w tej sytuacji. Właśnie takie trafienia powodują, że jego stosunek xG do strzelonych goli nie jest aż tak bardzo niekorzystny (+3,6), bo pokazuje on, że powinien strzelić ponad trzy gole więcej.
Nieudany letni transfer
Tego lata Adam Buksa mocno rozglądał się za nowym klubem, najlepiej występującym w którejś z pięciu najlepszych lig w Europie. Z naszych informacji wynika, że przede wszystkim zainteresowane Polakiem były kluby włoskie oraz AS Monaco. Najbliżej dogadania się z New England Revolution był właśnie klub z Księstwa. Kością niezgody stała się kwota odstępnego. Włodarze klubu zdecydowali, że nie wypuszczą go taniej niż siedem milionów euro, co nie pozwoliło na ewentualny transfer.
Przenosiny do Europy to jedyna opcja, aby postawić kolejny krok w karierze. Jeśli coś może pomóc Buksie w transferze to strzelanie kolejnych goli i powołania do reprezentacji. Co może być lepszym oknem wystawowym od świetnego występu przeciwko silnej drużynie narodowej?