Ansu Fati przejął schedę w Barcelonie po Leo Messim. Na plecach trykotu wychowanka „Dumy Katalonii” będzie od tego sezonu widniała „10”. Tata młodego piłkarza, Bori, po tym, gdy okazało się, że jego syn otrzyma ten numer, poszedł do klubowego sklepu i kupił osiem koszulek dla najbliższej rodziny.
Po odejściu Messiego do Paris Saint-Germain władze „Dumy Katalonii” zdecydowały, że „10” otrzyma zawodnik związany z klubem od wielu lat. Wybór padł na Ansu Fatiego, który jest jednym z największym talentów „Blaugrany”. Zarówno kibice, jak i szefostwo Barcelony pokłada w nim olbrzymie nadzieje.
„To moment emocji, który należy zachować na zawsze”
Gestem zaufania wobec 4-krotnego reprezentanta Hiszpanii jest przekazanie mu numeru, który przez wiele lat widniał na koszulce sześciokrotnego zdobywcy Złotej Piłki. Ansu Fati bowiem w ostatnich miesiącach borykał się z problemami zdrowotnymi. W listopadzie zeszłego roku doznał kontuzji, która uniemożliwiła mu grę do końca sezonu. Łącznie zagrał on 10 razy w kampanii 2020/21. Zdobył 5 bramek oraz zanotował 4 asysty.
Niebawem Fati ma wrócić na boisko i być ważnym elementem w układance Ronalda Koemana. Jedno jest pewne, gdy pojawi się na murawie Camp Nou, na jego plecach będzie widniała „10”. Tata Ansu o imieniu Bori postanowił uczcić otrzymanie przez jego syna numeru po Messim. W związku z tym udał się do klubowego sklepu, aby zakupić osiem nowych trykotów dla najbliższych.
„Nie mam słów, aby opisać, co to znaczy, że Ansu odziedziczył „10′ po Leo Messi. Nie mam słów. To moment emocji, który należy zachować na zawsze. Nie mogłem spać. Powiedziałem sobie, jak tylko otworzą sklep, muszę tam być”.
Bori Fati w rozmowie z hiszpańskimi mediami opowiedział o uczuciach, jakie towarzyszyły jego rodzinie w ostatnim czasie. Nawiązał do okresu, w którym jego syn nie mógł grać z powodu kontuzji. „To przechodzi ludzkie pojęcie. Przez ostatnie dziewięć miesięcy mieliśmy bardzo zły czas. Płakałem wiele razy. Ansu też. Nie życzę nikomu tego, czego doświadczyliśmy. Mieliśmy wiele bezsennych nocy. Czuliśmy jednak przez ten czas miłość klubu. Czuliśmy ją każdego dnia. Kibice nigdy nie zawodzą. Są dla nas jak rodzina” – podsumował tata piłkarza Barcelony.