Robert Lewandowski kilka dni temu został oficjalnie zawodnikiem FC Barcelony. Polski napastnik opuścił Bayern Monachium na rok przed zakończeniem kontraktu – wicemistrzowie Hiszpanii zapłacili za niego 50 mln euro. Nie wszystkim odejście Lewandowskiego przed wypełnieniem umowy się jednak spodobało. Jedną z takich osób jest Patrick Schick, napastnik Bayeru Leverkusen.
Saga trwała długo, ale znalazła szczęśliwy finał. W ubiegłą sobotę w mediach pojawiły się pierwsze informacje potwierdzające transfer Roberta Lewandowskiego do FC Barcelony. Transfer, który oficjalnie został potwierdzony przez kataloński klub w poniedziałek (w środę kapitan reprezentacji Polski został natomiast oficjalnie zaprezentowany).
Mimo wielu pozytywnych wiadomości i medialnego szumu, jaki wywołały przenosiny jednego z najlepszych napastników świata do zespołu wicemistrzów Hiszpanii, nie wszyscy oceniają go pozytywnie. A nawet nie tyle nie oceniają pozytywnie transferu, co czas, w jakim do niego doszło (rok przed zakończeniem kontraktu Lewandowskiego w Bayernie). Tłumaczenia 33-latka, który mówił, że na transfer już tego lata naciskał nie tylko ze względu na to, że chciał spróbować sił w innej lidze, ale również ze względu na to, że jego córka niebawem rozpocznie nauczanie szkolne, nie do wszystkich przemawia. Jedną z takich osób jest Patrick Schick.
Jeżeli spojrzysz na Roberta Lewandowskiego, który nalegał na opuszczenie klubu, to mogę powiedzieć, że nie jest to coś, co chcę robić – przyznał napastnik Bayeru Leverkusen, cytowany przez portal internetowy telewizji n-tv, należącej do grupy RTL.
Po odejściu Lewandowskiego do Barcelony, a także Erlinga Haalanda z Borussii Dortmund do Manchesteru City, Schick będzie jednym z głównych faworytów do zdobycia korony króla strzelców w nowym sezonie Bundesligi. – To nie jest mój główny cel. Teraz szanse mogą być trochę większe, ale jeżeli się o czymś myśli za dużo, to ta rzecz może się nie wydarzyć – przyznał czeski napastnik.