Fot. własne/Paweł Jerzmanowski
Przed nami ostatni mecz w ramach marcowej przerwy reprezentacyjnej. Ostatni, ale i zarazem najtrudniejszy, bo naprzeciw Biało-Czerwonych staną Anglicy. Środowi rywale Polaków jeszcze nie stracili punktów w tych eliminacjach i będą chcieli podtrzymać tę passę.
Historia pojedynków polsko-angielskich jest przedmiotem wielu wspomnień polskich kibiców. Do dzisiaj wspominamy słynny mecz na Wembley, podczas którego padł zwycięski remis, dzięki któremu kadra pod wodzą Kazimierza Górskiego awansowała na mistrzostwa świata w 1974 roku. Z drugiej strony to właśnie podczas meczu eliminacji do mundialu w 2014 roku byliśmy świadkami tzw. Basenu Narodowego, kiedy to była ogromna ulewa nad Warszawą, a organizatorzy spotkania nie zamknęli dachu na Stadionie Narodowym, przez co na płycie boiska były ogromne ilości wody, a pojedynek trzeba było rozegrać dzień później.
Tamte mecze to już jednak tylko wspomnienia, pora zapisać nową kartę historii pojedynków Biało-Czerwonych z Synami Albionu. Gospodarze środowego meczu bardzo dobrze rozpoczęli trwające eliminacje. Piłkarze Garetha Southgate’a na inaugurację pokonali San Marino 5:0, a w minioną niedzielę na wyjeździe pokonali Albańczyków 2:0 i z kompletem punktów przewodzą grupowej tabeli. Zawodnicy Paulo Sousy zdobyli 4 punkty po remisie 3:3 z Węgrami i wygraną 3:0 nad reprezentacją Andory.
Środowy mecz będzie już dwudziestym w historii pojedynków z Wyspiarzami i niestety tylko jedno z tych spotkań zakończyło się zwycięstwem Polaków. Było to dokładnie 6 czerwca 1973 roku, kiedy to po bramkach Lubańskiego i Gadochy Biało-Czerwoni pokonali rywali 2:0. Do tego padło 7 remisów i 11 porażek. Czy po najbliższym meczu będziemy mogli dopisać sobie kolejne zwycięstwo? Przekonamy się 31 marca około 22.30
Wiele mówiło się przed tym spotkaniem, że będzie to pojedynek pomiędzy dwoma wybitnymi snajperami, czyli Harrym Kanem i Robertem Lewandowskim. Niestety jak już dobrze wiemy lider Bayernu Monachium dostał urazu w ostatnim meczu z Andorą, przez co możemy go nie zobaczyć na boisku nawet przez miesiąc.
Kane w 40 spotkaniach Tottenhamu aż 27-krotnie wpisał się na listę strzelców, a do tego dołożył 16 asyst. Dla porównania Arkadiusz Milik odkąd przeszedł do Marsylii (wcześniej w tym sezonie nie zagrał nawet minuty w Napoli) zdobył 4 bramki i nie zaliczył żadnej asysty. Krzysztof Piątek w Bundeslidze strzelił 6 goli i dołożył 2 asysty. Najwięcej bramek z polskich napastników zdobył Karol Świderski, bo aż 10, jednak trzeba mieć na uwadze, że były zawodnik Jagiellonii mierzy się z rywalami w lidze greckiej, a nie jednej z topowych lig (w Lidze Europy czy eliminacjach do Ligi Mistrzów bez gola czy asysty).
Nawet jeżeli wszystkie bramki polskich napastników zsumujemy, wyjdzie nam 20 goli i 9 asyst. W porównaniu do dorobku strzeleckiego snajpera Tottenhamu wypada to dosyć blado.
Jagiellonia Białystok przygotowuje się na możliwe odejście Darko Churlinowa, który jest wypożyczony z Burnley do…
W Wieczystej Kraków nie brakuje ambicji. Po niedawnym rozstaniu ze Sławomirem Peszką klub poszukuje nowego…
W Jagiellonii Białystok rośnie zawodnik, o którym coraz głośniej poza granicami Polski. Oskar Pietuszewski, 16-letni…
Fot. Paweł Jerzmanowski W Białymstoku znów zrobiło się głośno wokół Afimico Pululu. Napastnik Jagiellonii przyciąga…
Widzew Łódź nie zwalnia tempa w budowie drużyny na przyszły sezon. Choć rozgrywki jeszcze trwają,…
Wojciech Szczęsny, który dołączył do FC Barcelony w październiku 2024 roku jako zastępca kontuzjowanego Marca-André…