Jan Błachowicz pokonał Israela Adesanyę. Polski pięściarz zdradził czym zaskoczył przeciwnik
Jan Błachowicz obronił pas mistrzowski w wadze półciężkiej podczas gali UFC 259. O wygranej polskiego sportowca zadecydował werdykt sędziów, którzy orzekli, że na punkty zwyciężył Błachowicz. Po walce Polak zdradził czym przeciwnik go zaskoczył.
Walka wieczoru była bardzo zacięta i emocjonująca. Ostatecznie jednak 38-latek pokonał zdecydowanie na punkty Adesanyę, dzięki czemu obronił pas mistrzowski, a dodatkowo był pierwszą osobą, która pokonała czarnoskórego pięściarza w formule MMA.
Po walce Błachowicz przyznał, że spodziewał się innego sposobu walki, a ciosy, które przeciwnik wyprowadzał były silniejsze, niż zakładał.
Przewidywałem, że będzie trochę szybszy. Za to okazało się, że uderzał mocniej, niż się spodziewałem. Był wolniejszy, ale jego ciosy ważyły więcej. Tego się nie spodziewałem
przyznał Błachowicz
Polak znał jednak swoje atuty, względem Adesanyi i wiedział jak je wykorzystać, dzięki czemu udało mu się dwukrotnie obalić przeciwnika w dwóch ostatnich rundach, co przełożyło się na lepszą punktację na koniec walki.
Wiedziałem, że ostatecznie go obalę. Jestem od niego większy i silniejszy fizycznie. Spodziewałem się, że w tej płaszczyźnie będą od niego lepszy. Jego parterowa nie jest tak dobra, jak moja. Musiałem tylko poczekać na odpowiedni moment. Na początku walki był zbyt szybki i przygotowany na to, że będę chciał go obalać. Później dało o sobie znać jego zmęczenie. Poczekałem i przeniosłem walkę do parteru w odpowiednim momencie
dodał
Pięściarz urodzony w Cieszynie przyznał jednak, że nie udało mu się zrealizować wszystkich zakładanych założeń na ten pojedynek, dzięki którym mógłby zakończyć walkę przed czasem. Wygrana w ten sposób mogła przysporzyć jeszcze więcej satysfakcji.
Gdybym go znokautował, zwycięstwo smakowałoby lepiej, ale i tak czuję wielką satysfakcję. Adesanya to jeden z najlepszych zawodników bez podziału na kategorie wagowe. Jestem pierwszym zawodnikiem, który go pokonał. To smakuje dobrze. Ale Israel zyskał mój szacunek, jest wspaniałym zawodnikiem i człowiekiem. Zmierzenie się z nim w oktagonie było przyjemnością. Teraz i ja zasłużyłem na szacunek. Jestem prawdziwym mistrzem
zakończył Błachowicz