Egzekutorzy rzutów karnych stosują różne techniki, aby zdobywać bramki po strzale z jedenastego metra. Wypracowanie własnej metody jest czymś charakterystycznym dla najlepszych piłkarzy na świecie. Swój sposób na pokonywanie bramkarzy ma m.in. Robert Lewandowski czy Bruno Fernandes. Żaden z nich nie wydaje się jednak tak „czasochłonny”, jak ten zastosowany przez japońskiego piłkarza.
Kibice piłki nożnej przez lata mogli obserwować wiele technik wykonywania rzutów karnych. Jedne były skuteczniejsze, a drugie wręcz przeciwnie. To samo tyczy się ich widowiskowości, która często sprawiała, że można było złapać się za głowę lub umrzeć ze śmiechu.
Z całą pewnością było tak, gdy Simone Zaza nie popisał się, chybiając swoją jedenastkę w konkursie rzutów karnych. Jego pomyłkę poprzedziło przedziwne zachowanie, gdyż włoski napastnik długo drobił kroki przed uderzeniem. Jak się jednak okazuje, mógł w ten sposób zainspirować japońskiego piłkarza.
Komi Ryota, czyli zawodnik grający w All-Japan High School Championship postanowił skopiować technikę aktualnego gracza Torino. Jednak w odróżnieniu od niego znalazł sposób, aby piłka zatrzepotała w siatce. Po wielosekundowym rozbiegu pokonał bezradnego bramkarza.
Można stwierdzić, że Komi Ryota na szczęście zdołał wykorzystać jedenastkę. Gdyby jednak nie udało mu się pokonać bramkarza lub w ogóle trafić w bramkę, mógłby wejść w skórę włoskiego kolegi, którego „wyczyn” na stałe zapisał się w historii zarówno włoskiego, jak i światowego futbolu.
Źródło: „SPORTbible”
Legia Warszawa wciąż pozostaje bez trenera po odejściu Edwarda Iordănescu. Klub z Łazienkowskiej nie był…
Lech Poznań znów zawodzi w Ekstraklasie. Tym razem tylko zremisował z Motorem Lublin, co jeszcze…
Benjamin Mendy miał rozegrać swój pierwszy mecz w sezonie w trzecioligowych rezerwach Pogoni Szczecin przeciwko…
Sędzia Paweł Raczkowski nie pojawił się przed kamerami Canal+ po zakończonym spotkaniu Jagiellonii Białystok z…
Chelsea znów szykuje się do działania na rynku transferowym i tym razem może mocno namieszać…
fot. Paweł Jerzmanowski Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że Edward Iordănescu może szybko znaleźć…