Futbol Story

Miał być nowym Paulem Scholesem. Miał wszystko, by być symbolem Anglii. Został symbolem straconego pokolenia [FUTBOL STORY]

Miał wszystko: technikę, przegląd pola, odwagę. Na Emirates krzyczeli, że to nowy Paul Scholes. Gdy miał 19 lat, kręcił Barceloną w Lidze Mistrzów. Miał być przyszłością reprezentacji Anglii. Jack Wilshere. A potem coś się urwało. I nie wróciło.

Gdy w 2011 roku Arsenal mierzył się z Barceloną w 1/8 finału Champions League, nikt nie spodziewał się, że najlepszym piłkarzem meczu okaże się dzieciak z numerem 19. Wilshere rozgrywał koncert – nie bał się Messiego, nie bał się Xaviego, nie bał się nikogo. Przebijał pressing, prowadził grę, rozdawał piłki jak stary mistrz. Miał 19 lat i przyszłość w rękach.

Problem w tym, że jego ciało tej przyszłości nie wytrzymało.

W kolejnym sezonie wszystko zaczęło się sypać. Kontuzje kostki, potem kolejna i kolejna. Rehabilitacje, powroty, kolejne urazy. Wilshere nie był typem, który gra zachowawczo – zawsze wchodził na pełnym gazie, z kontaktem, z agresją. Jego styl gry był piękny dla oka, ale zabójczy dla organizmu. Do 25. roku życia miał już na koncie więcej miesięcy pauzy niż meczów w Premier League.

Arsène Wenger bronił go do końca. Wierzył, że jeszcze odpali. I były momenty, gdy Jack naprawdę wracał – krótkie serie dobrych spotkań, błyski dawnej magii. Ale nigdy już nie na dłużej. Arsenal w końcu się poddał. West Ham dał mu szansę, ale to już nie był ten sam zawodnik. W wieku 30 lat był bez klubu, w wieku 32 – zakończył karierę. Cisza. Zamiast setek występów w kadrze – 34 mecze. Zamiast legendy – pytanie: co się stało?

Wilshere nigdy nie był piłkarzem, który spalił karierę przez imprezy. On po prostu nie miał szczęścia. Jego ciało nie wytrzymało presji i intensywności. A może wytrzymałoby, gdyby nie ciągłe oczekiwania? W Anglii każdy przebłysk talentu od razu ubierany jest w koronę. Media pompują balonik do granic możliwości. A Jack był jego największą ofiarą.

Dziś jest trenerem drużyn młodzieżowych w Arsenalu. Uczy dzieciaki, jak nie wpaść w te same pułapki. W jednym z wywiadów powiedział: „Gdybym miał jeszcze raz to samo ciało – i tak zagrałbym tak samo. Nie umiałem grać ostrożnie.” I może właśnie to najbardziej definiuje Jacka Wilshera. Nie był ostrożny. Był sobą. Do samego końca.

Krótka Piłka

Recent Posts

”Raków sprzedał piłkarzy za blisko 20 mln euro”. Papszun dosadnie o transferach

Fot. Paweł Jerzmanowski Raków Częstochowa z rekordowymi wpływami transferowymi. Klub zarobił blisko 20 milionów euro.…

6 godzin ago

”Nie obchodzi mnie to. Nie ma nic gorszego”. Trener Manchesteru United stracił cierpliwość po kolejnej porażce

Rúben Amorim nie gryzł się w język po kolejnej porażce Manchesteru United. Po przegranej 1:4…

6 godzin ago

„Byliśmy lepsi niemal we wszystkim”. Goncalo Feio skomentował porażkę Legii z Jagiellonią

Gonçalo Feio nie krył rozczarowania po porażce Legii Warszawa z Jagiellonią Białystok (0:1). Na pomeczowej…

8 godzin ago

Matsenko ze Śląska Wrocław zapytany o wyjątkową celebrację gola. Załamał mu się głos, pojawiło się wzruszenie

Yegor Matsenko zdobył jedną z bramek w sobotnim meczu Śląska Wrocław z Cracovią (4:2). Po…

8 godzin ago

Kibice Radomiaka skrytykowali zawodnika Rakowa za radość po golu. Odpowiedział nawiązując do braku pensji: „Przepraszam, ale…”

Leonardo Rocha, obecnie zawodnik Rakowa Częstochowa, odpowiedział na krytykę dotyczącą jego zachowania po zdobyciu bramki…

8 godzin ago

Vincent Kompany skreślił piłkarza, za którego Bayern zapłacił 50 mln euro. Może szukać nowego klubu

Vincent Kompany konsekwentnie porządkuje kadrę Bayernu Monachium. Jak donosi „Bild”, belgijski szkoleniowiec nie widzi miejsca…

8 godzin ago