To jeszcze nie koniec emocji związanych z półfinałami Ligi Mistrzów. Po wtorkowym meczu Manchesteru City z Realem Madryt pora na kolejny angielsko-hiszpańską potyczkę. W środowy wieczór Liverpool podejmie na Anfield Villarreal.
Piękny sen Villarreal w Lidze Mistrzów trwa nadal. Hiszpański kopciuszek zawstydził już wiele europejskich potęg, które już odpadły z rozgrywek, z czego dwie z nich: Juventus oraz Bayern Monachium osobiście wyeliminował. Drużyna Unaia Emery’ego wyrównała rekord z sezonu 2005/2006, kiedy „Żółta łódź podwodna” również dotarła do półfinału, jednak ekipa Manuela Pellegriniego musiała uznać wyższość angielskiego rywala, czyli Arsenalu. To pokazuje, że w pewnym sensie Villarreal ma pewne rachunki do wyrównania, dzięki temu, że historia zatoczyła koło. Tamten Arsenal był jednym z dominantów Premier League, który raptem 2-3 sezony wcześniej kończył rozgrywki bez porażki. Liverpool Jurgena Kloppa, z którym przyjdzie się zmierzyć, również zdominował ligę wraz z Manchesterem City. Co prawda nie udało się zakończyć sezonu bez porażki, jednak zaledwie dwie porażki to wynik, który zdecydowanie robi wrażenie. Do tego przewaga nad trzecią w tabeli Chelsea, która wynosi aż 14 punktów. Manchester City i Liverpool zdominowały rozgrywki, ale przecież Emery ma patent na takie zespoły. Bayern Monachium dopiero co zdobył dziesiąty raz z rzędu tytuł mistrza Niemiec, zapewniając sobie jego na trzy kolejki przed końcem Bundesligi. Mimo to Bawarczycy musieli uznać wyższość Villarreal. Dlatego, dlaczego Hiszpanie nie mieliby powtórzyć tego w spotkaniu z Liverpoolem?
Patrząc na ostatnie mecze drużyny Unaia Emery’ego nie należy spodziewać się huraganowych ataków i nawału bramek. Hiszpan zdaje sobie z tego sprawę, że granie w otwarte karty z Liverpoolem dla jego zespołu źle się zakończy. Tak samo zagrał w dwumeczu z Bayernem, kiedy to w pierwszym spotkaniu było 1:0 (chociaż Villarreal miał swoje okazje na powiększenie prowadzenia), a w rewanżu na Allianz Arenie przede wszystkim nie stracić bramki. To udało się całkiem dobrze. Co prawda Robert Lewandowski strzelił gola, ale tylko jednego, skutecznie będąc blokowanym przez szczelną defensywę hiszpańskiej ekipy, to i koledzy z ataku potrafili pokonać kolejny raz Manuela Neuera.
Z drugiej strony Liverpool jest dosyć ofensywnie ustawionym zespołem. Na sześć ostatnich spotkań drużyny Kloppa, aż w pięciu z nich padało powyżej 2,5 bramki. W tym czasie „The Reds” zmierzyli się z obiema ekipami z Manchesteru (z City to nawet dwukrotnie) czy rozegrali dwumecz z Benfiką. Jedynym spotkaniem, w którym padło poniżej 2,5 bramki był niedzielny pojedynek derbowy z Evertonem.
Kursy zawarte w tekście pochodzą z bukmachera TOTALbet. Bukmacher ten posiada zezwolenie na urządzanie zakładów wzajemnych wydane przez Ministra Finansów RP. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest zabroniony. Hazard związany jest z ryzykiem. Gra w zakładach bukmacherskich jest dozwolona od 18. roku życia. Wszelkie reklamy gier hazardowych, a także informacje o kursach, są skierowane do osób pełnoletnich i mają charakter informacyjny. Nie mają one na celu nakłaniania do gry.
Kursy na wyżej wskazane zdarzenia podajemy w celach informacyjnych i analitycznych. Nie bierzemy odpowiedzialności za to, jakim rezultatem zakończy się dany mecz i które zdarzenia wskazane w tekście okażą się trafione.
Michał Żewłakow przed meczem Legii Warszawa z GKS-em Katowice skomentował ostatnie doniesienia prasowe, które dotyczyły…
Fot. Paweł Jerzmanowski Kacper Urbański najprawdopodobniej nie zostanie w Bologni. Jak informują Corriere di Bologna…
Fot. Paweł Jerzmanowski To koniec przygody Marca Guala z Ekstraklasą. Hiszpański napastnik nie będzie już…
Widzew Łódź nie zwalnia tempa. Klub z al. Piłsudskiego, który już tego lata dokonał kilku…
Fot. Screen/ YouTube/ Hellas Verona Channel Paweł Dawidowicz wciąż pozostaje bez klubu po wygaśnięciu kontraktu…
Kibice Legii Warszawa wciąż czekają na kolejne letnie wzmocnienia. Jak informuje Paweł Gołaszewski z Meczyki.pl,…