Ekstraklasa

Zmiany Zielińskiego zmieniają Cracovię. Dlaczego „Pasy” grają coraz lepiej?

foto: screen/Youtube/Cracovia

Jeśli ktoś kilka lat temu ze śmiertelną powagą stwierdziłby, że w jednym momencie na ekstraklasowych boiskach będą występować Kamil Grosicki, Artur Boruc, Łukasz Podolski oraz Jewhen Konoplanka, to uznałbym go za, delikatnie mówiąc, niepoprawnego optymistę. Dziś wszyscy kibice tej skromnej ligi doczekali się takiego momentu. Tylko czy oznacza to, że najwyższy poziom rozgrywkowy w Polsce rośnie w siłę? Niekoniecznie.

Kibice Cracovii nie miewają w ostatnich miesiącach zbyt wielu okazji do świętowania. Forma ich zespołu była nierówna, a gra nie napawała wielkim optymizmem. Jednak ostatnie tygodnie, to ich szczęśliwy czas. Nie dość, że na stadion imienia Józefa Piłsudskiego zawitało najgłośniejsze nazwisko od lat, to jeszcze udało się zdobyć cztery punkty w spotkaniach z Lechem Poznań oraz Lechią Gdańsk. Podczas gdy po drugiej stronie krakowskich Błoni wybuchł pożar i przybył strażak, aby go ugasić, to przy Kałuży patrzą z dumą na projekt tworzony przez Jacka Zielińskiego.

Jacek Zieliński – odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu

Wystarczył jeden dobrze przepracowany okres przygotowawczy, aby zmienić Cracovię w dobrze funkcjonujący organizm. W obu meczach po przerwie zimowej można było dostrzec nie tylko świetne przygotowanie motoryczne, ale również poprawę w organizacji gry. Jacek Zieliński sprawił, że dziś największym będzie bardzo trudno pokonać tę drużynę. Agresywny doskok, odbiory w środkowej strefie boiska oraz dopracowane do perfekcji stałe fragmenty gry – oto recepta, którą konsekwentnie wdraża 54-latek.

Zieliński po powrocie do krakowskiego zespołu zrobił mu piękny makijaż – zakrył pudrem wszystkie wady i podkreślił nawet te głęboko ukryte zalety. Gotowy produkt aż chce się oglądać! Cracovia wygląda znacznie lepiej przede wszystkim dlatego, że nowy szkoleniowiec skutecznie poradził sobie z tym, że za jego poprzednika jedynym pomysłem na grę były długie piłki. Dziś może ta drużyna straci jeszcze kilka bramek, próbując wyjść spod pressingu założonego przez dobrze zorganizowanego rywala, ale to właśnie takie nastawienie powoduje rozwój oraz przyciąga kibiców na stadion.

– Bardzo się cieszę, że zrobiliśmy krok do przodu jeśli chodzi o przygotowanie motoryczne. Do tego ten zespół ma duże umiejętności piłkarskie. Cieszę się również, że do drużyny wchodzą młodzi zawodnicy, i jak powiedziałem w wywiadzie dla telewizji, nie traktuje ich już jako młodzieżowców. Prezentują odpowiednią klasę i zasłużyli sobie na miejsce w drużynie – stwierdził szkoleniowiec po spotkaniu z Lechią Gdańsk.

W kontekście Ekstraklasy zbyt często mówi się o dobrym przygotowaniu fizycznym, lecz jeśli mowa o stylu, w jakim chce grać Cracovia, to jest ono kluczowe. W pierwszych dwóch spotkaniach po przerwie zimowej krakowski zespół przebiegł na przestrzeni całego meczu o kilka kilometrów więcej od swoich rywali, co dało się we znaki w ostatnich minutach. Zarówno Lech Poznań, jak i Lechia Gdańsk wyraźnie miały problem, aby w końcówce wciąż grać z podobną intensywnością, co doprowadziło do gola Filipa Balaja na 3:3 w spotkaniu z liderem oraz bramki na 2:0 kończącej marzenia o remisie przy Kałuży przyjezdnych z Trójmiasta.

Początek sezonu wskazuje na to, że Jacek Zieliński będzie chciał grać bez klasycznego napastnika. Choć kibice przy Kałuży po jego poprzedniej kadencji są do tego przyzwyczajeni (wtedy na dziewiątce występował między innymi Bartosz Kapustka), to ciężar zdobywania goli spada na dwóch ofensywnych pomocników. To te pozycje wydają się być kluczowe dla ofensywy Cracovii, a występują na nich… młodzi Polacy – Jakub Myszor oraz Michał Rakoczy, którzy w świetnym stylu rozpoczęli nowy rok i jeśli wszystko dobrze pójdzie, to Krakowianie będą mieli z nich pożytek przez kolejne kilka lat. Jednak potencjalnym kandydatem do gry za plecami fałszywej dziewiątki jest również Jewhen Konoplanka.

Konoplanka – hit czy kit?

– Cieszę się, że Jewhen jest z nami i będzie takim Lukasem Podolskim. Myślę, że będzie to duże wzmocnienie naszej drużyny. Trzeba go będzie odbudować, przygotować, bo trochę nie grał. Jewhen będzie nadrabiał zaległości, ale jego sylwetka jest taka, jak trzeba, bez cienia nadwagi – stwierdził Jacek Zieliński

Jewhen Konoplanka 86 razy zagrał w reprezentacji Ukrainy, zdobywając przy tym 26 bramek. Na przestrzeni swojej kariery grał w La Liga i Bundeslidze. Wygrał Ligę Europy, a ostatnim jego klubem był Szachtar Donieck. Co ciekawe kolejnym przystankiem w jego karierze będzie… Kraków!

Po takim wstępie od razu przychodzi na myśl jedno pytanie – co jest z tym piłkarzem nie tak, że trafił do Ekstraklasy? Niestety w tym wypadku bardzo łatwo jest odpowiedzieć. W ostatnich dwóch sezonach Ukrainiec zagrał niespełna 400 minut. Ponadto, doskwierały mu również urazy, które bezwzględnie zahamowały, i tak gasnącą karierę.

Niewątpliwie zawodnika z taką przeszłością w Cracovii jeszcze nie było, ale musi udowodnić, że oprócz wartości marketingowej przyniesie również tę sportową. Wśród ekspertów dominuje przekonanie, że będzie niezwykle ciężko, aby podbił naszą ligę. Takie wnioski nasuwają się przede wszystkim, gdy spojrzymy w przeszłość. Jeśli do Ekstraklasy trafiał piłkarz, który wyraźnie był po drugiej stronie piłkarskiej rzeki, a przez całą karierę jego atutem była przede wszystkim szybkość (na przykład Eduardo czy Misroslav Stoch), to zwykle nie kończyło się to dla niego zbyt dobrze.

Teraz ogromne zadanie zostaje postawione przed sztabem szkoleniowym Cracovii. Jeśli chcą, aby ten piłkarz odmienił oblicze ofensywy, to będzie trzeba wykonać tytaniczną pracę. Mowa tutaj nie tylko o tym jak przygotować samego piłkarza, ale również jaką dać mu rolę w zespole. Jeśli zostanie postawiona diagnoza, że Ukrainiec nie jest w stanie grać na takiej intensywności jak za dawnych lat, to być może Zieliński da mu takie zadania na boisku, które nie będą tego wymagały.

– Będziemy spokojnie się zastanawiać nad tym, gdzie będzie grał, jak będzie na to gotowy. Był skrzydłowym, a u nas skrzydłowi grają na pozycjach numer 10 jak Myszor i Hanca. Nie jest problemem, by dobrego zawodnika zmieścić do składu. Obym miał tylko takie problemy – stwierdził szkoleniowiec.

Od Konoplanki można, a nawet trzeba wymagać dostarczenia konkretów w postaci goli i asyst. Jednak nawet jeśli ukraiński skrzydłowy okaże się niewypałem, to na pewno jest on wartością dodaną do naszej szarej Ekstraklasy i przyciągnie kibiców na stadion. Im więcej takich transferów tym liga będzie ciekawsza!

Fanatyk ligi angielskiej oraz najlepszej ligi świata czyli polskiej A-klasy ;) Twitter: @Jakub10920713