14. kolejka Ekstraklasy w sezonie 2021/2022 powinna stać pod znakiem derbów Krakowa. Powinna, bo niestety dziś ani Wisła, ani Cracovia nie stanowią o sile najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Oba kluby wegetują w środku ligowej tabeli. Jednak w samym Mieście Królów to najważniejszy temat ostatniego tygodnia. „Święta Wojna” – jak są nazywane spotkania pomiędzy tymi zespołami, jest tematem rozmów na ulicach, boiskach, uczelniach i w szkołach.
– Jak tam Ania? Idziecie na derby – zapytał wysoki smukły, mężczyzna z uśmiechem na ustach.
– Mąż z synem idą, jak na każdy mecz. Ja niestety zostaję w domu, bo muszę zostać z córką. Wiesz przecież, jak ona nie lubi hałasu – odpowiedziała blondynka, której wiek można ocenić na czterdzieści kilka lat.
– Niestety? Nie wiedziałem, że z ciebie taki kibic – odpowiedział ze zdziwieniem.
– Niby nie, ale taki mecz jest raz w roku… – zakończyła wątek Ania.
Taki dialog można było usłyszeć w jednej z restauracji na krakowskim rynku cztery dni przed wyczekiwanym przez wszystkich meczem. Spotkanie, za którym stoi ogromna historia dwóch najstarszych klubów w Polsce musi budzić wyobraźnie mieszkańców miasta. Kraków, ba, cała Małopolska dzieli się na dwa obozy, które wspierają zwaśnione drużyny posiadające swoje stadiony w odległości około 700 metrów. Dla każdej z tych grup taki mecz przypada raz w roku. Raz w roku, ponieważ z taką częstotliwością odbywają się mecze derbowe na każdym z obiektów. Przez zakazy stadionowe czy ograniczoną liczbę biletów wielu kibiców nie może oglądać „Świętej Wojny” na boisku swoich sąsiadów. W tym roku na spotkanie na stadionie Wisły może wejść zaledwie 1000 sympatyków Cracovii.
Właśnie cała istota derbowego święta tkwi w tym, że raz na dwanaście miesięcy następuje ogromna mobilizacja, spowodowana wagą tego typu spotkań. Ludzie ruszają do kas z biletami, często pomimo słabych wyników. Kibicują z całych sił, żeby potem nie musieć wysłuchiwać przez pół roku drwin ze strony kolegów z pracy czy szkoły, którzy są fanami odwiecznego rywala. W każdym z zespołów wyczuwa się lekką nerwowość, która towarzyszy tylko niesamowitym wydarzeniom. Ten klimat jest kofeiną, która pobudza zarówno trybuny jak i zawodników.
– Musimy pokazać, że zależy nam na Wiśle i na zwycięstwie w Derbach. Ten mecz może być otwarty, w którym takie elementy, jak utrzymanie się przy piłce, szybki kontratak czy wykorzystanie stałych fragmentów mogą okazać się kluczowe. Wierzę, że wykorzystamy nasze możliwości i przy wsparciu kibiców odniesiemy sukces – stwierdził Adrian Gula na konferencji przedmeczowej.
Tym razem wyjątkowo ciężko wytypować wynik tego spotkania. Obie drużyny muszą zmierzyć się ze swoimi problemami. Wisła podchodzi do tego spotkania po dwóch ligowych porażkach, w których straciła aż siedem goli, nie strzelając przy tym ani jednego. Promyczkiem nadziei może być zwycięstwo 3:1 w pucharowym meczu przeciwko GKS Tychy. Jednak gra piłkarzy „Białej Gwiazdy” nie napawa optymizmem. Trener Adrian Gula bardzo chciałby grać widowiskową „krakowską piłkę”, ale to często powoduje, że sypią się gromy na jego głowę, ponieważ odnosi kompromitujące porażki jak ta z Lechem czy Śląskiem (oba mecze po 0:5). Jeśli słowacki szkoleniowiec nie wyciśnie z tych zawodników wszystkiego, co najlepsze, to zarząd może stracić do niego cierpliwość.
Z kolei Cracovia, to dziś bardzo przeciętna drużyna, która zwykle będzie przegrywać z czołówką, ale pewnie pokonywać dół tabeli. Trenerowi Probierzowi brakuje zdecydowanie jakościowych piłkarzy. Jedynym zawodnikiem, jakiego bezsprzecznie możemy nazwać gwiazdą Ekstraklasy jest Pelle van Amersfoort, który zdobył już w tym sezonie siedem bramek, co pozwala mu zajmować miejsce w pierwszej piątce najlepszych strzelców najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Jednak nawet Holender miewa słabsze chwile i w ostatnich czterech meczach nie trafił do siatki rywali ani razu.
Wiele wody w Wiśle upłynęło odkąd w 2010 roku mecz pomiędzy „Białą Gwiazdą” a „Pasami” decydował o Mistrzostwie Polski. Wtedy samobój Mariusza Jopa przesądził, że tytuł wywalczył Lech, ale dziś zdecydowanie bliżej obu ekipom do strefy spadkowej niż do lidera. Sportowo derby Krakowa są typowym starciem dwóch drużyn szeroko pojętego środka tabeli. Powoduje to, że media raczej się nie prześcigają w dostarczaniu treści o tym spotkaniu. Taki stan rzeczy będzie się utrzymywał do momentu aż, w którymś z klubów powstanie projekt sportowy na miarę „polskiego piłkarskiego Londynu”. Jeśli chce się poczuć atmosferę „Świętej Wojny”, to niestety trzeba przyjechać do Miasta Królów.
Fot. Paweł Jerzmanowski W piątek 15 listopada reprezentacja Polski zmierzy się z Portugalią. O ile…
Fot. Screen: YouTube/PSG - Paris Saint-Germain Kylian Mbappe nie pojawi się na najbliższym zgrupowaniu reprezentacji…
Screen: YouTube/Sporting Lizbona Viktor Gyokeres latem najprawdopodobniej odejdzie ze Sportingu Lizbona. Rewelacyjnie spisujący się napastnik…
FC Barcelona pod wodzą Hansiego Flicka gra w tym sezonie znakomicie. Forma klubu to zasługa…
Screen: YouTube/FIFA Rodri został zdobywcą Złotej Piłki 2024. Taki wynik plebiscytu wzbudził na całym świecie…
Legia Warszawa niebawem może pobić swój transferowy rekord. Jak informują portugalskie media, polski klub jest…