fot. Paweł Jerzmanowski
Eliminacje do mistrzostw świata wkraczają w decydująca fazę. Do końca pozostały trzy mecze, a przed reprezentacją Polski najważniejsze spotkanie tych kwalifikacji. Wygrany będzie na prostej drodze do zajęcia drugiego miejsca w grupie.
Kiedy rozpoczynał się turniej eliminacyjny do katarskiego mundialu w 2022 roku, kibice spodziewali się, że o drugie miejsce powalczy Polska z Węgrami. Dla „Madziarów” ostatnie miesiące nie są udane, przez co mają zaledwie 10 punktów, dopiero 4. miejsce i bardzo małe szanse na awans. Prawdziwym czarnym koniem w tej grupie stała się jednak reprezentacja Albanii, która przed ósmą serią gier znajduje się tuż za plecami liderujących Anglików. Drużyna wtorkowych rywali Polaków chce nawiązać swoją formą do eliminacji do Euro 2016, które były bardzo udane, bo przyniosły pierwszy w historii awans na wielką imprezę dla tego kraju. Taka forma oraz wysokie miejsce w tabeli może być zaskoczeniem dla wielu fanów i ekspertów. Trzeba mieć jednak także na uwadze, że Albańczycy w rudzie rewanżowej nie grali jeszcze z głównymi faworytami do awansu, czyli Polską, z którą mecz odbędzie się we wtorek, oraz z Anglią, z którą zagrają w następnej kolejce.
Co przemawia za Albanią w tym meczu. Przede wszystkim fakt, że nasi wtorkowi rywale nie przegrali trzech ostatnich spotkań i co więcej, udała im się ta sztuka bez straty bramki. Oczywiście w międzyczasie rozegrali mecz z San Marino (wygrany 5:0), jednak również dwukrotnie rozgrywali spotkania ze wspomnianymi wcześniej Węgrami i obydwie te potyczki kończyły się wynikiem 1:0 dla piłkarzy Edoardo Reji. Jedyne mecze, które Albańczycy przegrali w trakcie tych eliminacjach to potyczki z Polską i Anglią. Czy biało-czerwoni podtrzymają passę i we wtorek również wygrają?
Najlepszym strzelcem podczas tych eliminacji jest Armando Broja. Piłkarz mający także angielskie obywatelstwo wystąpił w sześciu spotkaniach (łącznie 193 minuty na boisku) podczas trwających eliminacji, w których zdobył trzy bramki i zaliczył dwie asysty. To dzięki niemu Albańczycy wygrywali po 1:0 z Węgrami, ponieważ piłkarz wypożyczony z Southampton w obydwu meczach trafiał do siatki rywali, a przeciwko San Marino strzelił gola oraz zaliczył dwie asysty. To wszystko łącznie w 81 minut. Z innych piłkarzy naszych wtorkowych rywali, to Myrto Uzuni oraz Rey Manaj zdobyli po dwie bramki, a Cikalleshi (on z pewnością nie zagra z powodu pozytywnego wyniku na koronawirusa), Hysaj, Laci oraz Lenjani mają po jednym trafieniu.
O bramki Polaków nie powinniśmy się martwić, odkąd Paulo Sousa objął biało-czerwonych, to tak jak nie najlepiej wygląda gra obronna, tak to walorów ofensywnych nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Za kadencji Portugalczyka w 12 spotkaniach zdobyliśmy 31 bramek, a dodatkowo w każdym meczu biało-czerwoni przynajmniej raz wpisali się na listę strzelców. Kibice z pewnością mają nadzieję, że passa zostanie podtrzymana, a albańskiego golkipera pokona np. Robert Lewandowski, który w poprzednich trzech spotkaniach eliminacji nie potrafił znaleźć sposobu na pokonanie bramkarza rywali.
Kursy zawarte w tekście pochodzą z bukmachera TOTALbet. Bukmacher ten posiada zezwolenie na urządzanie zakładów wzajemnych wydane przez Ministra Finansów RP. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest zabroniony. Hazard związany jest z ryzykiem. Gra w zakładach bukmacherskich jest dozwolona od 18. roku życia. Wszelkie reklamy gier hazardowych, a także informacje o kursach, są skierowane do osób pełnoletnich i mają charakter informacyjny. Nie mają one na celu nakłaniania do gry.
Widzew Łódź nie zwalnia tempa. Klub z al. Piłsudskiego, który już tego lata dokonał kilku…
Fot. Screen/ YouTube/ Hellas Verona Channel Paweł Dawidowicz wciąż pozostaje bez klubu po wygaśnięciu kontraktu…
Kibice Legii Warszawa wciąż czekają na kolejne letnie wzmocnienia. Jak informuje Paweł Gołaszewski z Meczyki.pl,…
fot. Paweł Jerzmanowski To może być jeden z najbardziej zaskakujących transferów tego okna. Alireza Jahanbakhsh…
Transfer Milety Rajovicia do Legii Warszawa odbił się szerokim echem w polskich mediach. Napastnik sprowadzony…
Raków Częstochowa wciąż nie rezygnuje z walki o Petera Barátha. 23-letni pomocnik wrócił latem do…