Fot. Krótka Piłka/Paweł Jerzmanowski
Miał to być mecz testów. I był. Miał to być eksperymentów. I był. Miał to być mecz, który da odpowiedzi na wiele pytań. I dał. Problem w tym, że kilka z tych odpowiedzi było negatywnych, a kilku zawodników zawiodło oczekiwania – kibiców i prawdopodobnie także trenera. Spostrzeżeniami po remisie Polski z Rosją (1:1) dzieli się Bartosz Rzemiński.
„Grają dziś drugim garniturem, ale jedziemy zobaczyć. Niby kiedy ma testować, jak nie teraz, ale z drugiej strony chyba czas zgrać drużynę, czasu do Euro mało” – rozmawiali ze sobą kibice jadący tramwajem linii 31 z wrocławskiego centrum na stadion, na którym we wtorek reprezentacja Polski zmierzyła się z Rosją. Z jednej strony fani byli pełni entuzjazmu, bo w końcu mogli dopingować kadrę z trybun, z drugiej pełni byli obaw. Jak się okazało – słusznie.
Odwaga i eksperymenty
Paulo Sousa do wtorkowego spotkania podszedł bardzo odważnie. Mając jedynie dwa mecze towarzyskie, które łącznie z marcowymi spotkaniami dadzą pięć spotkań przed mistrzostwami Europy, zdecydował się na wystawienie, wspomnianego już wyżej „drugiego garnituru”. Oczywiście z całym szacunkiem dla wszystkich zawodników, ale trudno inaczej określić zestawienie, w którym ofensywne trio tworzą Jakub Świerczok, Karol Świderski i Dawid Kownacki, czyli zawodnicy, którzy na Euro wiodących ról raczej nie będą odgrywać.
Selekcjoner zamieszał zresztą nie tylko w ataku (gdzie zrobił to zresztą nieco z konieczności, bo kontuzję leczy Arkadiusz Milik, a Robertowi Lewandowskiemu przydał się odpoczynek po intensywnej i wymagającej końcówce sezonu). Sousa zaskoczył także obroną, gdzie w pierwszym zespole wystawił Tymoteusza Puchacza, Michała Helika, Kamila Piątkowskiego i Tomasza Kędziorę. Obecność Puchacza w pierwszej jedenastce co prawda nie zaskoczyła, ponieważ kontuzjowany jest Maciej Rybus. Pozostała trójka była już jednak niespodzianką – trudno było bowiem typować przed meczem, że Jan Bednarek, Kamil Glik i Bartosz Bereszyński wspólnie zasiądą na ławce rezerwowych.
Helik, Piątkowski i Kędziora zagrali jednak przyzwoicie. – To była nowa obrona. Jestem z niej zadowolony, mimo błędów, które popełniła. To część procesu – przyznał selekcjoner na pomeczowej konferencji prasowej. Gorzej wypadł jednak Puchacz. Przez całe spotkanie nowy zawodnik Unionu Berlin co prawda ustrzegał się błędów, ale w 21. minucie się go nie ustrzegł, co było tragiczne w skutkach. To właśnie Puchacz nie pokrył Wiaczesława Karawajewa, który wykorzystał dobre dośrodkowanie w pole karne i strzelił gola wyrównującego (prowadzenie Polakom dał Świerczok, ale o tym za chwilę). Trzeba jednak podkreślić, że Łuakasz Fabiański w tej akcji także mógł zachować się lepiej.
Z przodu tylko Świerczok
Swoich szans we wtorek nie wykorzystali też zawodnicy ofensywni – Karol Świderski i Dawid Kownacki, choć tego drugiego Sousa na konferencji prasowej bronił (gdyby o pierwszego pojawiły się pytania, to selekcjoner pewnie też by go bronił, choć podczas meczu często do niego pokrzykiwał). Obydwaj byli mało widoczni i nie wnosili zbyt wiele do gry ofensywnej. Zawodnicy, którzy ich zmienili (Kamil Jóźwiak i Jakub Moder) byli zdecydowanie bardziej aktywni.
Z eksperymentalnego składu na plus spisał się jedynie Jakub Świerczok. Napastnik Piasta Gliwice, którego w kadrze pewnie by nie było, gdyby nie kontuzja Krzysztofa Piątka, w 3. minucie spotkania bardzo dobrze wykorzystał podanie Przemysława Frankowskiego i pewnym strzałem przy słupku dał Polakom prowadzenie.
Klich wygrał sobie Euro. Jóźwiak nowym Grosickim
Dobrze spisał się także Mateusz Klich. Przed meczem z Rosją mówiło się o tym, że pomocnik Leeds United walczy o miejsce w pierwszym składzie na Euro z Jakubem Moderem (pozycja Grzegorza Krychowiaka i Piotra Zielińskiego wydaje się obecnie niepodważalna. Jeśli rzeczywiście spotkanie we Wrocławiu miało dać odpowiedź, czy Klich uzupełni trio środkowych pomocników, to taką odpowiedź rzeczywiście dało. 30-latek zagrał bardzo dobrze, świetnie dogadywał się z Krychowiakiem i był jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym Polakiem na boisku. Co ciekawe, Sousa po meczu przyznał otwarcie, że oczekuje od Klicha jeszcze lepszej gry. – Zagrał bardzo dobrze, ale wiem, że może grać jeszcze lepiej, tego od niego oczekuję, bo ma do tego predyspozycje. Jest aktywny, dobrze się porusza, ma dobre dośrodkowanie, ostatnie podanie i świetną technikę. Może być siłą tej drużyny – przyznał portugalski trener Biało-czerwonych.
A tej siły naszej kadrze potrzeba. Siły, walki, zaangażowania i ambicji. Takiej, jaką oglądaliśmy w pierwszym kwadransie gry z Rosjanami. Potem coś w Polakach jednak zgasło. – Zaczęliśmy bardzo dobrze, ale później zbliżyliśmy się do tego, co miało miejsce w przeszłości. Byliśmy pasywni, oddaliśmy rywalom kontrolę, pozwalaliśmy im dryblować, dośrodkowywać, podawać. Coś takiego nie może mieć miejsca – przyznał Sousa.
Miejsca nie może mieć jeszcze kilka rzeczy w grze kadry, z czego selekcjoner doskonale zdaje sobie sprawę – powiedział bowiem, że kadra jeszcze na Euro w pełni nie jest gotowa. Pozostaje mieć nadzieję, że będzie za 12 dni, kiedy rozegra swój pierwszy mecz turnieju. Zanim do tego jednak dojdzie, Polacy we wtorek 8 czerwca o godz. 18:00 zagrają towarzysko z Islandią w Poznaniu. Tam „drugiego garnituru” już prawdopodobnie nie będzie. Zobaczymy zespół, który niebawem rozpocznie walkę z najlepszymi w Europie.
Lech Poznań znów zawiódł oczekiwania swoich kibiców. W spotkaniu z Motorem Lublin zespół Nielsa Frederiksena…
Z perspektywy Zagłębia Lubin trudno dziś nie żałować jednej zimowej decyzji. Ousmane Sow, który błyszczy…
Władze FC Barcelony coraz uważniej analizują sytuację Roberta Lewandowskiego, którego przyszłość na Camp Nou zaczyna…
Gonçalo Feio po kilku miesiącach od rozstania z Legią Warszawa znów pracuje w polskiej Ekstraklasie.…
Fot. Paweł Jerzmanowski Leonardo Rocha błyszczy w barwach Zagłębia Lubin, ale nie wszyscy uważają, że…
Fot. Paweł Jerzmanowski Jakub Moder od kilku miesięcy walczy z problemem zdrowotnym, który okazał się…