Czy David Silva był najlepszym pomocnikiem dekady? [ZAGADKI PIŁKARZY]

Gdy pod koniec roku wszyscy układali swoje jedenastki dekady, my wraz z redakcyjnymi kolegami również dołączyliśmy do zabawy. Postawiłem wówczas na Davida Silvę jako jednego z trójki pomocników. Spotkałem się wtedy z ogromną dezaprobatą i zapowiedziałem, że ja jeszcze w tekście dedykowanym udowodnię, że Hiszpan zasługuje na miejsce w najlepszym zespole dziesięciolecia. Gdy koronawirus szaleje po świecie postanowiłem wrócić do tego pomysłu.

Koniec epoki

– To będzie mój ostatni sezon w Manchesterze City. Dziesięć lat to wystarczająco. To idealny czas. Zadecydowałem, że po tym sezonie odchodzę 

Niestety w czerwcu wygaśnie kontrakt filigranowego Hiszpana z Manchesterem City. Cieszył on oczy kibiców Premier League przez długie dziesięciolecie. W klubie z niebieskiej części Manchesteru zdobył wszystko prócz upragnionej Ligi Mistrzów, o której wygranie nawet się modlił. Kariera reprezentacyjna nie pozostała jednak wybrakowana, wygrał dosłownie wszystko; Mistrzostwo Świata i dwa razy Mistrzostwo starego kontynentu. Stał się niekwestionowaną ikoną „The Citizens”, fundamentem dominacji tego klubu na angielskim podwórku. W każdym meczu pokazywał, że jest piłkarzem, na którego zawsze patrzy się z przyjemnością. Gdy jako młody kibic rywala zza miedzy oglądałem jak David Silva upokarza zawodników mojej ulubionej drużyny, zawsze w głowie miałem myśl „Dlaczego on musi grać w City?!”. Po latach dostrzegam jak wielką różnicę robił i nadal robi na boisku.

Hiszpański styl gry

– W moim pierwszym albo drugim roku w roli trenera Barcelony, Unai Emery był szkoleniowcem Valencii. Po jednym z meczów powiedział mi: David Silva jest piłkarzem dla ciebie, dla Barcelony. Uwierz mi, on z całą pewnością nada się do Barcelony. Miał rację, to wyjątkowy piłkarz. Ale był za drogi – Pep Guardiola o możliwości sprowadzenia pomocnika do Barcelony

Te słowa idealnie obrazują to jaki jest sposób gry 34-latka. Jest on hiszpański do szpiku kości, dlatego latami stanowił ewenement na skalę ligi angielskiej. Sięgając pamięcią to tylko Juan Mata z czasów gry w Chelsea przypominał swoją techniką użytkową bohatera tego tekstu. Gdy spojrzymy, jak zagrywa piłkę czy oddaje strzał, to dostrzeżemy, że to wszystko jest bardzo miękkie i pełne finezji. David Silva bardzo rzadko decydował się na rozwiązania siłowe. Jego strzały były zwykle techniczne, mierzone tam gdzie akurat nie było bramkarza. Najbardziej niezwykłe było to, że do podjęcia decyzji wystarczył mu ułamek sekundy. Przed każdym przeszywającym linię obrony podaniem zerkał tylko raz na układ sił na boisku, a później posyłał piłkę, która obnażała wszystkie mankamenty lini defensywnej przeciwnika.

Gole i asysty

David Silva ma niesamowite liczby jak na swoją pozycję. Uzbierał w swojej karierze 109 goli i 170 asyst! (Transfermarkt). Mimo tego, analizując suche statystyki zawsze szukam czegoś niezwykłego, co mnie zszokuje. Udało się także i tym razem! Nieprawdopodobne jest to, że zawodnik lewonożny zaliczył (od sezonu 14/15) niemal dwa razy więcej asyst prawą nogą. Szukałem wśród wielu zawodników uważanych za obunożnych m.in Kevina de Bruyne, czy nawet Piotra Zielińskiego i nikt nie miał aż takiej statystyki. Idąc dalej natrafimy na kolejny ciekawy przypadek mimo, że ponad siedem razy częściej uderzał na bramkę przeciwnika nogą wiodącą, to znacznie większe spustoszenie siały jego podania nogą prawą (słabszą). Po takich właśnie zagraniach jego koledzy znacznie częściej oddawali strzał (1,68 raza). Teraz zastanówmy się jak ciężko musiało grać się obrońcom stawianym naprzeciw niemu. Zwykle defensor spycha zawodnika atakującego na słabszą nogę, a w tym wypadku mógł mieć pewność, że takim zachowaniem tylko prowokował cudowną asystę.

Najlepszy w Premier League?

Długo zastanawiałem się z jakim zawodnikiem powinienem zestawić Davida. Rozważałem między Christianem Eriksenem, a Philippe Coutinho, lecz postawiłem na byłego już gracza Tottenhamu, ponieważ ten występował na pozycjach bardziej zbliżonych do naszego bohatera i miał podobny wpływ na drużynę.

SILVA VS ERIKSEN

To zestawienie wypadło bardzo miarodajnie. Zawodnicy grający wielokrotnie przeciw sobie w Premier League, dzięki takiemu porównaniu stanęli w szranki również na papierze. Rażące różnice widać w dwóch miejscach. Pierwsza na korzyść Duńczyka, który oddawał sporo więcej strzałów, jednak nie przełożyło się to w znacznej mierze na zdobyte gole (na 90 minut). Drugą różnicą, tym razem na korzyść filigranowego Hiszpana jest liczba szans bramkowych wykreowanych na przestrzeni 90 minut. Wnioski każdy może wyciągnąć sam, lecz ja uważam, że to kwestia decyzji jakie podejmowali na boisku. Silva pod polem karnym rywala jest jak doświadczony makler, który gra na giełdzie od czterdziestu lat i nauczył się podejmować tylko dobre decyzje.

Zostanie zapamiętany!

– Grałem z wieloma świetnymi zawodnikami ale najlepszych z nich wszystkich był David Silva. Za czasów mojej gry na Etihad Stdium zwykłem nazywać go małym czarodziejem, ponieważ był w stanie opanować każdą piłkę, przyjąć każde podanie, a następnie rozegrać. Wszyscy w klubie zawsze byliśmy zdumieni jego umiejętnościami i techniką. Bez wątpienia jest on najlepszym zawodnikiem z jakim miałem przyjemność dzielić boisko – Edin Dżeko o koledze z boiska

Uważam, że słowo „czarodziej” świetnie podsumowuje jego karierę. Ja na pewno zapamiętam jego asystę w meczu z Arsenalem z 2016 roku, gdy nawet nie spojrzał jak ustawiony jest Sane, a mimo to dał idealne zagranie na kilkadziesiąt metrów i żaden obrońca nie miał prawa go przeciąć. Pamiętna będzie też siatka założona swojemu koledze z reprezentacji Davidowi de Gei w derbach Manchesteru w 2011 roku. Każdy kibic Premier League pamięta chociaż jeden moment z kariery Davida Silvy, w którym pomyślał „To jest piłkarski czarodziej!”. Czy dowiodłem temu, że zasłużył na miejsce w jedenastce dekady? Odpowiem słynnymi słowami Tadeusza Sznuka „Nie wiem, choć się domyślam”.